Jeżeli natomiast w tym dniu para nie jest w związku małżeńskim, to partnera przychody i oszczędności nie są liczone, chyba że jest on ojcem dzieci. Wniosek: Jeżeli obydwoje rodzice żyją razem, ale bez ślubu, to muszą deklarować swoje finanse na wniosku FAFSA tak, jak by byli małżeństwem. Sprawy zdrowotne
Dziecko bez ślubu - przywileje rodziców w związku nieformalnym Dziecko bez ślubu nie dziwi już nikogo. Już niemal co czwarty noworodek w Polsce rodzi się poza małżeństwem. Czy w takiej sytuacji rodzice i dzieci mają takie same prawa jak w przypadku małżeństw? Wyjaśniamy, jakie konsekwencje – a może przywileje? – może mieć urodzenie nieślubnego dziecka. Według Głównego Urzędu Statystycznego w 2020 roku urodziło się w naszym kraju nieco ponad 356 tys. dzieci. Wśród nich około 93 tys., czyli praktycznie co czwarte, miało niezamężną mamę. Odsetek dzieci z nieformalnych związków wzrasta rok do roku, bo chociaż w porównaniu z rokiem 2019, w którym nieślubnych dzieci urodziło się o 2 tysiące więcej, jednak wówczas w całym kraju na świat przyszło 20 tysięcy dzieci więcej niż w roku 2020. Warto więc wiedzieć, jaka jest sytuacja prawna takich dzieci i ich rodziców. Czy mają oni takie same prawa – w kwestii urlopów rodzicielskich, zasiłków, rozliczeń podatkowych czy zwolnień lekarskich na dziecko – jakie przysługują rodzicom małżonkom? Dziecko w związku nieformalnym Najważniejsza informacja brzmi: sytuacja prawna dziecka urodzonego poza małżeństwem, ale uznanego przez ojca, znacznie różni się od sytuacji, kiedy ojciec nie chce dziecka uznać. A zatem pierwsza ważna decyzja dotyczy tego, czy dziecko zostanie przez ojca uznane. To decyzja o doniosłym znaczeniu, bo ma wiele konsekwencji. Wynikają z niej nie tylko określone prawa, ale też obowiązki – dla ojca, matki, a w przyszłości także dla dziecka. M jak mama - Becikowe - kto może je otrzymać? Ile wynosi zapomoga? Uznanie ojcostwa Zakładamy, że skoro rodzice żyją w stałym związku, to dziecko zostanie przez ojca uznane. Można to zrobić nawet przed porodem – przyszli rodzice muszą się zgłosić z dowodami osobistymi i kartą ciąży do kierownika Urzędu Stanu Cywilnego (w miejscu zamieszkania). To przed nim przyszły ojciec składa do protokołu oświadczenie o uznaniu ojcostwa, a matka musi ten fakt potwierdzić. Jeśli dzieje się to już po porodzie, najlepiej połączyć to z rejestracją dziecka. Trzeba to zrobić w ciągu 21 dni od porodu (w przypadku urodzenia dziecka martwego – 3 dni), w USC obejmującym swoim rejonem szpital, w którym urodziło się dziecko. Jeśli nie możecie pójść razem, najpierw tata uznaje dziecko, a mama musi to potwierdzić w ciągu 3 miesięcy od momentu złożenia oświadczenia przez partnera. Zobacz: Formalności po porodzie - oto terminy, których trzeba dotrzymać Uwaga, problem! Jeśli matka dziecka formalnie jest osobą zamężną lub niedawno rozwiedzioną, to dziecko urodzone w okresie do 300 dni od rozwodu zostanie uznane za dziecko jej męża, nawet gdy ojcem biologicznym jest inny mężczyzna. W takim przypadku – zanim faktyczny ojciec może uznać dziecko – najpierw musi zostać przeprowadzona sądowa procedura zaprzeczenia ojcostwa męża matki (byłego lub aktualnego). Pozew do sądu rodzinnego w tej sprawie może złożyć zarówno matka dziecka, jak i jej były mąż. Jakie nazwisko będzie nosić dziecko? Jednocześnie z uznaniem ojcostwa rodzice muszą złożyć w USC oświadczenie o tym, jakie nazwisko będzie nosiło ich dziecko. Możliwości są trzy – tak samo jak w przypadku dziecka małżeńskiego – może to być nazwisko matki, ojca lub nazwisko dwuczłonowe, składające się z obu tych nazwisk. Jeśli rodzice nie złożą oświadczenia co do nazwiska, będzie to nazwisko dwuczłonowe. Zobacz: Urlop ojcowski - wniosek, dokumenty, wynagrodzenie Są pary, które wybierają życie bez ślubu ze względów pragmatycznych, licząc na ulgi i przywileje dla samotnych rodziców. Trzeba jednak podkreślić, że takie postępowanie jest nie tylko nieuczciwe, ale też niezgodne z prawem. Ustawa z 28 listopada 2003 r. o świadczeniach rodzinnych zawiera definicję samotnego rodzica – jest to panna, kawaler, wdowa, wdowiec, osoba pozostająca w separacji orzeczonej prawomocnym wyrokiem sądu lub osoba rozwiedziona (chyba że wychowuje wspólnie co najmniej jedno dziecko z jego rodzicem). A zatem kobieta, która żyje w nieformalnym związku z ojcem dziecka, nie może deklarować, że jest samotną matką (aby np. mieć pierwszeństwo w przyjęciu dziecka do żłobka czy przedszkola), bo jest to poświadczenie nieprawdy. Urlopy i zwolnienia lekarskie na dziecko w związku nieformalnym Matce urlop macierzyński i rodzicielski należy się zawsze – o ile pracowała i opłacała składki chorobowe – to jest oczywiste. A jak to jest z ojcem, który nie jest mężem matki? Jeśli uznał on dziecko i się nim opiekuje, to przysługują mu takie same prawa, jakie ma każdy ojciec. Może zatem wziąć urlop ojcowski, rodzicielski, wychowawczy, a także część urlopu macierzyńskiego (jeśli matka dziecka wykorzysta 14 tygodni, a potem chce wrócić do pracy). Oczywiście, aby ojciec mógł skorzystać z tych urlopów, sam musi mieć status pracownika. Urlop ojcowski w wymiarze dwóch tygodni przysługuje każdemu pracownikowi ojcu, niezależnie od tego, czy matka dziecka jest zatrudniona, czy nie. Natomiast z urlopu rodzicielskiego (jest udzielany po wykorzystaniu urlopu macierzyńskiego) ojciec może skorzystać wtedy, gdy matka urodziła dziecko jako osoba zatrudniona i ubezpieczona. Czytaj także: Koniec umowy o pracę a ciąża i urlop macierzyński Świadczenia dla rodziców bliźniaków Od 2016 roku uprawnienia do urlopów macierzyńskiego i rodzicielskiego dla ojca rozszerzono: może je otrzymać także w sytuacji, gdy matka nie ma do nich uprawnień (urodziła dziecko jako osoba bezrobotna, niepłacąca składek chorobowych), ale podejmie pracę w wymiarze minimum pół etatu, a dzieckiem w tym czasie zajmie się właśnie tata. Urlop ojcowski trzeba wykorzystać do ukończenia przez dziecko 24. miesiąca życia. Tata żyjący w nieformalnym związku może brać zwolnienie lekarskie na chore dziecko – dokładnie tak samo jak pozostali ojcowie. Nie wszyscy jednak wiedzą, że ojciec nowo narodzonego malucha może wziąć zwolnienie także na opiekę nad życiową partnerką, jeśli jej stan po porodzie uniemożliwia zajmowanie się dzieckiem. Zwolnienie takie (na maksymalnie 14 dni) może wypisać ginekolog lub lekarz pierwszego kontaktu. W 1990 roku dzieci z nieformalnych związków było zaledwie 6,2 proc., dziś to już ponad 25 proc., a więc odsetek ten wzrósł czterokrotnie! Jednak na tle innych krajów to wciąż niewiele – w Słowenii, Francji, Szwecji, Danii czy Belgii ze związków pozamałżeńskich rodzi się ponad połowa dzieci. W Bułgarii odsetek ten wynosi aż 58,8 proc., a w Czechach – 46,7 proc. W Polsce najwięcej nieślubnych dzieci – średnio co drugie – rodzi się na zachodzie kraju: w województwach zachodniopomorskim i lubuskim. Świadczenia pieniężne na dziecko w związku nieformalnym Rodzice żyjący bez ślubu mają takie samo jak małżonkowie prawo do zasiłków rodzinnych i innych świadczeń finansowanych z budżetu państwa. Prawo nie dyskryminuje w tym zakresie dzieci urodzonych poza małżeństwem. Jednak trzeba pamiętać, że w przypadku gdy świadczenie jest uzależnione od dochodu rodziny, należy wliczać do niego zarobki i dochody obojga partnerów, a nie tylko matki dziecka. Zasiłek macierzyński Jest to świadczenie wypłacane przez ZUS mamom i ojcom przebywającym na urlopie macierzyńskim, ojcowskim lub rodzicielskim. Przysługuje wszystkim rodzicom mającym uprawnienia do wymienionych wyżej urlopów – bez względu na to, czy są małżeństwem, czy nie – na takich samych zasadach. Warunkiem otrzymania zasiłku przez kobietę jest urodzenie dziecka w okresie, gdy była objęta ubezpieczeniem chorobowym, a dla ojca – status pracownika. Becikowe Jednorazowa zapomoga w wysokości 1000 zł z tytułu urodzenia się dziecka przysługuje także rodzicom żyjącym w konkubinacie, pod warunkiem że dochód na osobę w rodzinie nie przekracza 1922 zł netto na osobę. Dochód rodziny to suma dochodów wszystkich członków rodziny, a więc należy uwzględnić dochody obojga rodziców dziecka, którzy mieszkają razem i tworzą wspólne gospodarstwo. Zasiłek rodzinny i dodatki do niego Jest to podstawowe świadczenie rodzinne, którego głównym celem jest częściowe pokrycie wydatków na utrzymanie także parom żyjącym bez ślubu, o ile spełniają kryterium dochodowe. Tu jednak próg jest bardzo niski: obecnie dochód na osobę nie może przekraczać 674 zł, a gdy dziecko jest niepełnosprawne – 764 zł. Pamiętajcie, by zliczać dochody wszystkich członków rodziny. Zasiłki są niewysokie: 95 zł miesięcznie na dziecko w wieku 0–5 lat, 124 zł na dziecko w wieku 6–18 lat, 135 zł na dziecko w wieku 18 - 24 lata. Stosuje się zasadę "złotówka za złotówkę" - nieznacznei przekroczony limit dochodowy na osobę nie oznacza całkowitej utraty świadczenia. Osoby, którym przysługuje zasiłek rodzinny, mogą się też ubiegać o wymienione poniżej dodatki. Dodatki do zasiłku rodzinnego: z tytułu urodzenia dziecka w wysokości 1000 zł (jednorazowo) z tytułu opieki nad dzieckiem w okresie korzystania z urlopu wychowawczego w wysokości 400 zł (miesięcznie) w z tytułu wychowywania dziecka w rodzinie wielodzietnej w wysokości 95 zł (miesięcznie) z tytułu rozpoczęcia roku szkolnego w wysokości 100 zł (raz w roku). Program 500 plus Świadczenie w wysokości 500 zł jest adresowane do dziecka, więc należy mu się bez względu na sytuację osobistą rodziców – czy są małżeństwem, czy nie. Sprawa jest prosta, jeśli para żyjąca bez ślubu ma tylko własne dzieci – wtedy otrzymają 500 zł na każde dziecko. Jeśli rodzice mają wspólne dziecko, a także wychowują dzieci z innych związków, to nawet jeśli nie są małżeństwem, wszystkie te dzieci wchodzą w skład rodziny, i też dostaną świadczenie według ogólnych zasad. Tak zwane "kosiniakowe" To potoczna nazwa świadczenia rodzicielskiego, które jest wypłacane od 2016 roku. Można powiedzieć, że jest to odpowiednik zasiłku macierzyńskiego dla kobiet, które dotąd nie miały uprawnień do stałych comiesięcznych świadczeń z tytułu wychowywania dziecka. Świadczenie to przysługuje każdej matce – także niezamężnej – która urodziła dziecko, a nie ma prawa do zasiłku macierzyńskiego, ponieważ nie opłacała składek chorobowych na ZUS. Mogą się o nie ubiegać kobiety bezrobotne, pracujące na umowę-zlecenie albo umowę o dzieło, studentki, rolniczki itd. – bez względu na dochody rodziny. Wysokość świadczenia to 1000 zł miesięcznie. W przypadku urodzenia jednego dziecka jest ono wypłacane przez 52 tygodnie, po urodzeniu bliźniąt – przez 65 tygodni, trojaczków – 67 tygodni itd. Rozliczanie podatków, ulga na dziecko Osoby żyjące w związku nieformalnym nie mogą wspólnie rozliczać się z podatku dochodowego. Niestety dotyczy to także sytuacji, gdy tacy partnerzy wychowują wspólne dziecko. Osoba żyjąca w nieformalnym związku, mieszkająca razem z partnerem i wychowująca z nim dziecko, nie może rozliczyć swoich podatków wspólnie z dzieckiem. Takie preferencje mają tylko małżonkowie albo osoby samotnie wychowujące dziecko. A zgodnie z ustawą o PIT za osobę samotnie wychowującą dzieci uważa się jednego z rodziców albo opiekuna prawnego, jeżeli osoba ta jest panną, kawalerem, wdową, wdowcem, rozwódką, rozwodnikiem albo osobą, w stosunku do której orzeczono separację. Ważne! Osoby żyjące w nieformalnych związkach, wspólnie mieszkające i wspólnie wychowujące swoje dzieci, nie mogą skorzystać ani z preferencji przewidzianych dla małżonków, ani z ulgi dla osób samotnie wychowujących dzieci. Czytaj także: Na czym oszczędzić pieniądze, gdy spodziewasz się dziecka? Czy wiesz, jakie masz prawa na porodówce? Pytanie 1 z 10 Czy w porodzie rodzinnym może uczestniczyć przyjaciółka? nie, w porodzie rodzinnym z definicji uczestniczyć może mąż nie, może to być wyłącznie osoba z rodziny tak, może
Zmiana sytuacji dziecka - specyficzne regulacje. Narodziny dziecka - w przypadku narodzin dziecka ulgę oblicza się za pełne miesiące (ulga wynosi 92,67 zł miesięcznie). Przykład 1. Dziecko urodziło się w dniu 15 lutego 2023 – rodzice odliczą za rok 2023 ulgę w wysokości 1019,37 zł (11 miesięcy * 92,67).
kadr z filmu „Melancholia” w reżyserii Larsa von Triera / materiały prasowe Ślub bez obecności dzieci współcześnie wciąż nie stał się naturalny. Z tego powodu wiele par młodych przed wysłaniem zaproszeń staje przed ogromnym dylematem. Rok 2022 ma być rokiem ślubów. Wiele par, które z powodu pandemii odkładały ceremonię na później, w kolejnych miesiącach mają wreszcie wstępować w związek małżeński. Suknia i garnitur, sala, catering, kapela, fotograf – wszystkie te kwestie potrafią spędzić sen z powiek. Nie mniej problemów kryje się za wyborem zaproszeń ślubnych, a dokładnie ich ilości, bo odpowiedź na pytanie, kogo faktycznie chcemy zaprosić na swój ślub, może być o wiele trudniejsza, niż się wydaje. Ślub bez obecności dzieci - czy przyjmie się w Polsce? Pandemia nie oszczędzała nas pod wieloma względami. Część dotkniętych nią osób mierzy się nie tylko z problemami zdrowotnymi, ale także finansowymi. Ograniczony budżet nie sprzyja natomiast wyprawieniu ślubu i wesela marzeń. Cięć można szukać w wielu kwestiach. Jedną z nich jest ograniczenie liczby zaproszonych gości. Coraz więcej par w takiej sytuacji zastanawia się nie tylko nad rezygnacją z wysyłania zaproszeń do członków dalszej rodziny, z którymi na co dzień i tak nie utrzymują kontaktu, ale także nad ograniczeniem gości do osób dorosłych. Czy pomijanie dzieci w takiej sytuacji jest w porządku? Jak zareagują nasi bliscy, których nie zaprosimy całą rodziną? Czy jest sposób, żeby takim zaproszeniem nikogo nie urazić? Właśnie takie pytania zadają sobie przyszli małżonkowie, którzy nie planują zapraszać dzieci na swój ślub. A ta grupa stale się powiększa. Czy zatem w przyszłości ślub bez obecności dzieci stanie się czymś zupełnie naturalnym? Samantha i jej żona nie mają dzieci i chciały, żeby ich ślub przypominał bardziej huczną imprezę niż przyjęcie przedszkolaków. Niektórzy goście byli podekscytowani perspektywą nocy wolnej od rodzicielstwa, opowiadała Samantha. Inni bronili się przed tym na wszelkie możliwe sposoby lub w ogóle rezygnowali z pojawienia się na ceremonii. W takiej sytuacji po prostu zderzają się ze sobą dwa skrajnie różne podejścia do kwestii ceremonii zaślubin. Jedni patrzą na nie pod kątem rodzinnego święta. Drudzy widzą w nim natomiast imprezę za kilkadziesiąt tysięcy złotych i chcą z niej wycisnąć maksymalnie najwięcej. W tej sytuacji powołują się na przykład podobnego wydarzenia w klubie. Na takiej imprezie jest alkohol, tańce i sami dorośli ludzie, którym nigdy nie przychodzi do głowy, że mogliby zabrać w takie miejsce swoje dzieci. Problemy narastają także wśród par, które zdecydowały się na uwzględnienie paszportów covidowych wśród swoich gości. Obowiązek szczepienia wyklucza automatycznie obecność dzieci poniżej piątego roku życia, bo nie są one obojętne możliwością przyjęcia szczepionki. Ta kwestia nie jest jednak bezpośrednio związana z preferencjami młodej pary dotyczącymi wieku zaproszonych przez nią gości, a wiąże się jeszcze z innym tematem, który także wywołuje ogromne emocje wśród weselników. Zwłaszcza tych, którzy nie zdecydowali się na szczepienie, a chcieliby wziąć udział w ślubie bliskim im osób. Ślub to jeden z najważniejszych dni w życiu przyszłych małżonków, więc chcą, żeby pod każdym względem był perfekcyjny. Nasza wizja idealnej ceremonii w żaden sposób nie musi pokrywać się z tym, jak oni widzą to wydarzenie. Wiadomo, że nie da się zadowolić wszystkich, więc w tym przypadku taki zdrowy egoizm nie powinien być dla nikogo zaskoczeniem. Wyznaczenie granic, nawet jeżeli nieakceptowalnych dla części gości, powinno być w tej sytuacji zupełnie naturalne. Czy jednak faktycznie każda para, która marzy o ślubie i weselu bez obecności dzieci, zdecyduje się na ten krok?
Mam 30 lat, moja partnerka 31 lat, jesteśmy w związku od 2014 roku, więc to już prawie 8 lat. Nie mamy ślubu, nie mamy dzieci - żyjemy z dnia na dzień. Aktualnie mieszkamy w wynajętym
Tak, wyobrażam sobie, jak się Pani czuje. Będąc zdradzonym nie tylko doznaje uszczerbku relacja między małżonkami, ale tez poczucie własnej wartości. Paradoksalnie jednak, czasem zdrada, choć sama w sobie bolesna i nieprzyjemna, wnosi coś nowego do związku, na nowo, czasem w wygodniejszy sposób, para układa swoje sprawy. Państwo jesteście w sytuacji, w której Pani dowiedziała się o zdradzie, która miała miejsce dość dawno, bo jak Pani pisze 7-8 lat temu. dla męża to faktycznie, może nie mieć już żadnego znaczenia, dla Pani jest to natomiast świeża sprawa, z którą próbuje sobie Pani poradzić. to normalne, że zaufanie zostało nadszarpnięte, a Pani cierpi. Czas tu może okazać się sprzymierzeńcem. Jeśli okaże się, że samodzielnie trudno poukładać Państwu własne sprawy, zachęcam do spotkania z terapeutą pracującym z parami.
Nazwy rocznic ślubu mają obrazować staż małżeński, dlatego coraz dłuższe okresy małżeńskiego związku symbolizują coraz cenniejsze materiały i kamienie szlachetne – od papieru, aż po brylanty. Co więcej, symbole nazwy rocznic małżeńskich odzwierciedlają także potęgę miłości, która przetrwała próbę czasu, a wraz z
Hej Dziewczyny Chciałabym zapytać Was co o tym myślicie bo nie wiem już kogo mam o to męczyć. Od jakiegoś czasu zastanawiam się ile trzeba być razem żeby myśleć o ślubie? Jestem z moim Piotrkiem prawie rok, jest nam niesamowicie dobrze, dogadujemy się bez słów, spotykamy się niemal codziennie. Mamy za sobą zarówno piękne dni jak i te gorsze, podczas choroby najlepiej widać było że rzucało się wszystko żeby dać wsparcie chociażby poprzez bycie obok. Nie ma dnia kiedy nie mówimy sobie "kocham cię". No i wiadomo znamy swoje wady i czasem wytykamy to sobie jak się kłócimy (co zdarza się niesamowicie rzadko) ale przecież nikt nie jest idealny. Nie ma nikogo kto nie miałby wad albo zmieniłby się tak żeby nie mieć tych wad. Czy to że myślę intensywnie o tym żeby pójść z nim do ołtarza jest czymś dziwnym po roku bycia razem? Nie mówię o tym żeby już jutro siadać i planować wesele ale o tym że chciałabym wziąć ślub np w naszą 2 rocznicę. Czy to naprawdę tak szybko ? Przecież jeśli wiemy co do siebie czujemy to po co czekać? Co o tym myślicie?? Mariolowa 317•3 lata temu Według mnie jest to sprawa indywidualna. My byliśmy pewni siebie od razu, zaraz po Poznaniu i już wtedy mogliśmy brać ślub, gdyby nie nasz młody wiek i fakt, że chodziliśmy do szkoły. Maz oświadczył mi się rok po pierwszej rocznicy związku. Ślub wzięliśmy po 4,5 roku od zaręczyn (czyli roku związku). W styczniu minęło nam 10 lat razem, a w lipcu będzie 5 lat po ślubie. Nie da się wskazać dobrego momentu na ślub. DLa jednych jest to kilka miesięcy, dla innych kilka lat. Ja wyszłam za mąż po 9 latach bycia razem, ale gdy zaczęliśmy ze sobą być byłam w liceum, więc chcieliśmy skończyć studia, ustabilizować się. Mam wiele koleżanek, które były w związku od liceum kilka lat, nagle zrywali, poznały kogoś nowego i po roku był ślub, a dzisiaj są szczęśliwymi mamami maluszków. Jeśli czujesz, że to to, to nie ma problemu. Nie liczy się ilość, ale jakość. Dzisiaj trudno stwierdzić, ile związków przetrwa, nie wiem, czy praktyczne znaczenie ma to, ile było się razem przed ślubem. Wydaje mi się, że Kobiety myślą o tym dużo intensywniej niż faceci i że ogólnie nam bardziej zależy niż im. My zakochujemy się dosyć szybko a im potrzeba czasu i się nie spieszą. Chyba taka jest większość facetów. Co do tego kiedy brać ślub to chyba kiedy obydwoje jesteście na to gotowi i nie ma co przymuszać drugiej osoby, bo niestety takie małżeństwa kończą się szybko. smiling95 912•3 lata temu Mariolowa • 3 lata temuWedług mnie jest to sprawa indywidualna. My byliśmy pewni siebie od razu, zaraz po Poznaniu i już wtedy mogliśmy brać ślub, gdyby nie nasz młody wiek i fakt, że chodziliśmy do szkoły. Maz oświadczył mi się rok po pierwszej rocznicy związku. Ślub wzięliśmy po 4,5 roku od zaręczyn (czyli roku związku). W styczniu minęło nam 10 lat razem, a w lipcu będzie 5 lat po ślubie. Jak pięknie to życzę kolejnych szczęśliwych lat razem Powiem tak znam takie pary,które spieszyły się do ślubu i na dobre,to im nie ślub i szybki prawda,to sprawa indywidualna,ale tak sobie myślę,że nie ma co się dać sobie czas na lepsze poznanie siebie i jakieś mówię,to całkiem jak moi znajomi,koleżanki z klasy chcieli ślub,bo się tak kochają i są tak pewni,a po roku już byli po mi się,że w każdym związku jest taki super stan,kiedy chcesz coś ja osobiście wolę poczekać,bo jestem tego zdania co ma wisieć nie jeszcze kwestia mi się,że on też powinien tego koleżankę,która miała parcie na ślub i dziecko,a facet nie był gotowy i skończyło się tak,że mówię tego,żeby Cię zniechęcić,czy coś,ale wydaję mi się,że jesteście na pierwszym etapie związku,gdzie są motyle w brzuchu i tak ja osobiście dałabym sobie czas na rozwinięcie,bo ten pył się skończy i możecie się rozczarować. aporanek lata temu Ja jestem z moim chłopakiem 10 miesięcy i na chwilę obecną nie wyobrażam sobie brać ślubu w ciągu 2-3 lat. Chcę kiedyś wziąć go, ale kiedyś a nie już teraz. Poza tym chciałabym z nim zamieszkać przed ślubem i poznać jego nawyki. "Mieszkaliśmy" dwa tygodnie razem, bo nadarzyła się akurat okazja i strasznie dużo rzeczy mnie zaczęło irytować, całkiem inne funkcjonowanie to jest. Dodatkowo nie potrafiłabym brać kogoś tak na całe życie znając go głównie z tej sielankowej strony, przed taką poważną decyzją warto też przetrwać jakiś kryzys/kłótnię, bo później po pierwszej awanturze ludzie się rozstają, bo tak wygodniej, bo było idealnie a on/ona się zmienił/a. Takie jest moje zdanie w tym temacie. Ja już z doświadczenia wiem znaczy od strony koleżanek, że ''parcie'' na ślub kończy się rozwodem prędzej czy później. Znam 4 pary, które są po rozwodach i są to koleżanki z mojego bliskiego otoczenia i to właśnie one nalegały na ślub. Grunt to się dopasować i poznać od A do Z. No właśnie np zamieszkać razem. Chyba nie ma nic gorszego dla faceta jak taki spieszny ślub. Do tej decyzji trzeba dojrzeć we dwoje. Ja jestem ze swoim chłopakiem 10 lat i czy oświadczy się mi za 5, 10 lat czy w ogóle to nie przeraża mnie to. Szczerze ? Ślub mi nawet przez myśl nie przechodzi. Dla wielu osób jest to szok ale ja jestem szczęśliwa właśnie w takim związku . Dlatego ja uważam, że nie ma co się śpieszyć, niech chłopak dojrzeje do tej decyzji będzie pewny. Ja bym czekała cierpliwie . moniqueee 943•3 lata temu moim zdaniem nie ma określonego czasu, po jakim można wziąć ślub - każdy podchodzi do tego inaczej. Znam wiele osób, które były z kimś przez kilka ładnych lat i nie myślały o ślubie, a później spotkały kogoś i bach - okazało się, że to było to, ślub był dla nich oczywisty, są ze sobą razem i mają się super. najważniejsze to poznać się z każdej strony, tej lepszej i tej gorszej, a reszta już jakoś się ułoży. Musisz się upewnić czy ślub jest na pewno tym co chcesz, czy to nie jest przejściowy stan, porozmawiać ze swoim partnerem i zobaczyć jakie ma podejście. Tak czy siak, życzę Wam jeszcze więcej szczęścia i miłości Janettt lata temu Ja myślę, że nie ma co się spieszyć, a najlepiej w ogóle o tym nie myśleć. Ja ze swoim żyję już prawie 6lat na kocią łapę i jest nam dobrze, a pewnie gdyby namowy innych o ślubie doszły do skutku to pewnie by nam się posypało od razu. Myślę, że to trzeba czuć, ale nie pod wpływem chwili, ale naprawdę. Różnie się zdarza i wynikają różne oblicza po ślubie więc nie zawsze "warto" się hajtać, czasem lepiej poczekać. Więc na Twoje pytanie moim zdaniem nie ma odpowiedzi. Jest to zależne od ludzi, ich podejścia i pewnie wielu innych czynników, więc w tym temacie nie powinnaś się sugerować opinią innych zbytnio. myego 252•3 lata temu Ja ze swoim chłopakiem jesteśmy 2 lata i szczerze nie wyobrażam sobie ślubu w ciągu kolejnych dwóch na pewno 😀 I to wcale nie dlatego ze Go nie kocham, po prostu jest to dla mnie za wcześnie. Chyba nie potrafiłabym wyjść za kogoś tak szybko w dodatku w tak młodym wieku. Ale jeśli ktoś czuje, że tego właśnie chce to dlaczego nie? 😄 Ale myśle ze rozsądna decyzja byłoby przed zawarciem związku małżeńskiego chociażby pol roku pomieszkać ze sobą 😉 Wiesz co wydaje mi się, że to kwestia bardzo indywidualna, wszystko zależy od tego jak dobrze się znacie i czy patrzycie w tą samą stronę. Nie ma czegoś takiego jak "dobry, odpowiedni czas". Nawet po ślubie nic nie jest przesądzone i trzeba się zgrać. Ja jestem z tych "staroświeckich" i uważam, że mężczyzna najpierw powinien się oświadczyć z własnej, nieprzymuszonej woli. Sam powinien o tym pomyśleć, a Ty zdecydujesz czy chcesz z nim być. (+ ja bym pomieszkała z kandydatem) Znam wiele par, czyli wiele historii z pierwszej ręki, niektóre świetne, niektóre tragiczne, moje koleżanka poznała chłopaka na portalu internetowym, po 3ch miesiącach ze sobą zamieszkali, po pół roku się zaręczyli po 5 latach się pobrali i są szczęśliwi, a mam kolegę, który znał swoją dziewczynę od dziecka, wszędzie razem, pod koniec studiów wpadli ( nic złego i tak mieli się zaręczać), wzięli ślub i się rozwodzą, mały ma pół roku; mojego innego kolegę dziewczyna zostawiła miesiąc przed ślubem, a teraz ONA jest szczęśliwą mężatką (po roku od rozstania z moim kolegą), znajomi moich rodziców rozstali się po 30 latach małżeństwa, moja koleżanka wpadła z chłopakiem po 2ch miesiącach znajomości, chyba po 3ch latach wzięli ślub i są mega szczęśliwi. Sama ze swojego doświadczenia wiem, że lepiej "dmuchać na zimne" i co "nagle to po diable", nie jeden mężczyzna obiecywał mi "złote góry", na rękach nosił, a potem było że jestem za trudna, za bardzo ambitna, co wcale nie znaczy, że nie wierzę w miłość i sama nie wezmę ślubu w 2 miesiące. (gorzej będzie z zorganizowaniem wesela ale ślub może mi się uda - takie czasy) Nigdy nie mów nigdy! Jeśli mogę Ci wgl coś doradzić to ciesz się z tego co macie i wsłuchajcie się w to co Wy chcecie. Nie zwracajcie uwagi na to co inni mówią, myślą. To wasze życie i wy będziecie ponosić tego konsekwencje. Może to groźnie brzmi ale jest pisane z samego serducha i nie ma podtekstu negatywnego. savicka • 3 lata temu Wiesz co wydaje mi się, że to kwestia bardzo indywidualna, wszystko zależy od tego jak dobrze się znacie i czy patrzycie w tą samą stronę. Nie ma czegoś takiego jak "dobry, odpowiedni czas". Nawet po ślubie nic nie jest przesądzone i trzeba się zgrać. Ja jestem z tych "staroświeckich" i uważam, że mężczyzna najpierw powinien się oświadczyć z własnej, nieprzymuszonej woli. Sam powinien o tym pomyśleć, a Ty zdecydujesz czy chcesz z nim być. (+ ja bym pomieszkała z kandydatem) Znam wiele par, czyli wiele historii z pierwszej ręki, niektóre świetne, niektóre tragiczne, moje koleżanka poznała chłopaka na portalu internetowym, po 3ch miesiącach ze sobą zamieszkali, po pół roku się zaręczyli po 5 latach się pobrali i są szczęśliwi, a mam kolegę, który znał swoją dziewczynę od dziecka, wszędzie razem, pod koniec studiów wpadli ( nic złego i tak mieli się zaręczać), wzięli ślub i się rozwodzą, mały ma pół roku; mojego innego kolegę dziewczyna zostawiła miesiąc przed ślubem, a teraz ONA jest szczęśliwą mężatką (po roku od rozstania z moim kolegą), znajomi moich rodziców rozstali się po 30 latach małżeństwa, moja koleżanka wpadła z chłopakiem po 2ch miesiącach znajomości, chyba po 3ch latach wzięli ślub i są mega szczęśliwi. Sama ze swojego doświadczenia wiem, że lepiej "dmuchać na zimne" i co "nagle to po diable", nie jeden mężczyzna obiecywał mi "złote góry", na rękach nosił, a potem było że jestem za trudna, za bardzo ambitna, co wcale nie znaczy, że nie wierzę w miłość i sama nie wezmę ślubu w 2 miesiące. (gorzej będzie z zorganizowaniem wesela ale ślub może mi się uda - takie czasy) :D Nigdy nie mów nigdy! Jeśli mogę Ci wgl coś doradzić to ciesz się z tego co macie i wsłuchajcie się w to co Wy chcecie. Nie zwracajcie uwagi na to co inni mówią, myślą. To wasze życie i wy będziecie ponosić tego konsekwencje. Może to groźnie brzmi ale jest pisane z samego serducha i nie ma podtekstu negatywnego. ;) Całkowicie się zgadzam! Wszystko zależy od Was, Waszego wieku i dojrzałości. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że moja najlepsza przyjaciółka wzięła ślub w wieku 21 lat, dokładnie w 6 rocznicę związku. Niedługo po ślubie zaszła w planowaną ciążę i teraz oczekują dzidziusia. Ja jestem ze swoim chłopakiem 2 lata i nie wyobrażam sobie teraz ani ślubu, ani dziecka. Najpierw muszę skończyć studia, znaleźć pracę w zawodzie. Początkowo miałam duże parcie na zaręczyny, ale nie ślub bo najpierw studia, mimo to pierścionka chciałam. Dziś już na to nie czekam, myślę że dojrzałam, przeżyliśmy kilka kryzysów i wiem, że nie ma się co śpieszyć. Więcej, cieszę się, że nie podjęliśmy pochopnej decyzji w sielankowym okresie naszego związku, bo z dużym kryzysem sobie nie poradzilismy. Ciężko powiedzieć, że kogoś zna się w 100%, ja zawsze mówię że nawet siebie nie znam całkowicie, bo nie wiem jakbym zachowała się w kryzysowych sytuacjach. Wychodzę z założenia, że nie ma się co spieszyć, ale to ja i moje życie. Ty masz swoje i powinnaś żyć według własnych przekonań i decyzji, dobrze jest poradzić się kogoś, ale mimo wszystko idź za głosem swojego serca. Życzę powodzenia Venus300 lata temu Zależy co na to twój facet ;p bo dziewczynom się zazwyczaj wydaje że już czas a panowie jeszcze nie chcą o tym słuchać... Nie chce brzmieć pesymistycznie ale sama miałam moment w którym myślałam że mój facet to ten jedyny i no nic tylko ślub i dzieci... A przyznaję że z czasem zaczęły wchodzić coraz mniej miłe rzeczy, i teraz pływała bym w niezłym szambie i obecnie nie wyobrażam sobie po roku się zareczyc z kimkolwiek choćbym nie wiem jak go kochała... jednak wolałabym poczekać i ochłonąć z pierwszego wrażenia. Z drugiej strony wieloletnie związki też się rozpadają... I uważam że co ma wisieć nie utonie nie ważne czy sie weźmie ślub czy się nie weźmie, czy to po roku czy po dziesięciu... ViolaBujak 844•3 lata temu Indywidualna kwestia. Moi teściowej wzięli ślub po pół roku. Mnie Artur oświadczył się po pół roku, a po 1,5 wzięliśmy ślub. Znam parę, która brała ślub po 3 miesiącach. Znam też takie, które są razem po 10 lat i nadal uważają, że na ślub za wcześnie. Nieznany profil lata temu Wiadomo, że ślub jest sprawą indywidualną, ale moim zdaniem rok to stanowczo za mało. Ale być może wydaje mi się tak dlatego, że my pobieramy się po 8 latach bycia razem, dlatego mogę mieć odmienne zdanie. Wydaje mi się, że w rok czy dwa partnerzy nie są w stanie się stu procentowo poznać, na to trzeba czasu, cierpliwości i systematyczności. nazwa001 lata temu Tak jak dziewczyny piszą, ślub to bardzo indywidualna sprawa. Zależy od Was, od Waszych uczuć. Ja kiedyś nie wyobrażałam sobie, że ktoś może wziać ślub po np. Mniej niż 7 czy nawet 5 latach. Ale kiedy poznałam mojego teraźniejszego męża (przez internet) to od początku czułam, że to z nim chce spędzić całe życie. Po pół roku zamieszkalismy razem, to było takie naturalne i wcale nie wymuszone. Nikt nie nalegał, wychodziło samo z siebie. Po niecałym 1,5 roku bycia razem oświadczył się, ale o ślubie mówił odkąd razem zamieszkaliśmy, często o tym rozmawialiśmy. Po niecałych 3 latach związku byliśmy małżeństwem. W grudniu minęły 4 lata razem i ponad rok od ślubu. I jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Owszem, czasem wkurza mnie jak nikt inny, irytuje i doprowadza do szaleństwa, ale zawsze szybko się godzimy. Znam też parę która była ze sobą 10 lat, mówili o małżeństwie, ale nigdy ślubu nie wzięli. Obecnie od 2-3 lat oboje są singlami i nie potrafią sobie życia ułożyć. I drugą która była małżeństwem od 14 lat, dwoje dzieci i rozwód. Na to nie ma złotej rady ani recepty. To indywidualna sprawa każdego. Jedno jest pewne - musicie się kochać i oboje być pewni, swiadomi, że związek to nie tylko sielanka, są kłótnie, docieranie się, nieporozumienia i inne zdanie na różne tematy. Są teściowie, którzy nie raz potrafią nieźle namieszać. Jest niekiedy brak czasu na nic, kiedy nie możecie spędzić ze sobą wystarczająco dużo czasu i przez to zaczynacie się oddalać. Trzeba pamiętać by mimo to wszystko dbać o zwiazek, pielęgnować go i starać sie, dawajac z siebie tak dużo jak potrafimy. I kochać się, oczywiście! Cokolwiek postanowicie, trzymam za Was mocno kciuki Cóż, jak wszystkie moje poprzedniczki pisały, to jest bardzo indywidualna sprawa, ale ja z doświadczenia wiem, że początki są zawsze kolorowe, a potem bardzo dużo się może wydarzyć. Byłam w związku 7,5 roku i na początku też oboje myśleliśmy szybko o ślubie. I pomyśleć, że gdyby to doszło do skutku, to byłabym już kilka lat po ślubie z chłopakiem, który, jak się później okazało, nie potrafił mnie wspierać w moich istotnych decyzjach życiowych i ciągle mnie krytykował (za to, że chciałam się bardziej usamodzielnić oraz odciążyć finansowo rodziców, podczas gdy on był wiecznie na utrzymaniu rodziców i nawet przez myśl mu nie przeszło, żeby pójść do pracy). I tak, na początku każdy mówi, że kocha i że zawsze będzie przy Tobie. Ale tak naprawdę nie będziesz w stanie tego zweryfikować, dopóki życie nie przyniesie Wam wielkich zmian ani (czego nikomu nie życzę) większych problemów. Teraz jestem z chłopakiem 1,5 roku, przez rok się spotykaliśmy na odległość a od pół roku mieszkamy razem a do najbliższych rodziców mamy 200 km drogi, więc jesteśmy tutaj zupełnie sami. I jest nam razem bardzo dobrze, myślę, że jest to ta właściwa osoba. Ale szczerze mówiąc to mam nadzieję, że nie będzie się na razie spieszyć z oświadczynami, bo chciałabym przeżyć z nim dużo więcej, żeby się upewnić, że to ta osoba, z którą chcę spędzić całe życie. Żeby nie było tylko o mnie - moja siostra była z chłopakiem 6 lat, zaszła w ciążę, a on ją porzucił i zostawił samą z dzieckiem, a co gorsza, dziecka się wypierał i wymyślał w sądzie jakieś głupoty jakoby moja siostra była latawicą i spała z każdym. I pomyśleć, że też już myślała, że to jest jej facet na całe życie... Ja bym się na Twoim miejscu nie spieszyła, niech sprawy idą własnym torem, najlepiej zamieszkajcie razem, to jest pierwszy duży sprawdzian dla związku. Pytanie "ile trzeba być razem żeby myśleć o ślubie?" jest całkowicie bez sensu. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na nie. U każdej pary to wygląda inaczej. Ja wzięłam ślub po jakichś 6 latach związku, ale sama nie wiem czy to nie było za szybko. Bo nasz związek zaczął się kiedy miałam niecałe 17 lat. Myślę, że zastanawianie się nad ślubem po roku "chodzenia ze sobą" to gruba przesada, niezależnie od tego ile się ma lat. Wg mnie najwczesniej, niezależnie od wieku myslenie o założeniu rodziny można zacząć po ok. 3-4 latach związku. Ale i tak to indywidualna sprawa każdej pary. Ja na pewno bym się nie pakowała w rodzinę po 1-2 latach związku. Przede wszystkim wydaje mi się, że nie powinno stawiać się pytania, ile trzeba być razem, żeby wziąć ślub Nie mówię tego w odniesieniu do Ciebie, tylko tak ogólnie. Tak jak dziewczyny piszą, to indywidualna sprawa i znam pary, które wzięły ślub po roku (poznali się w bardzo szybki sposób i nie jestem pewna czy do końca mocno się poznali przez ten czas) i takie takie dziewczyny, które na pierścionek czekały 6-7 lat... Moim zdaniem każdy czas jest dobry, oby tylko dwie osoby naprawdę tego chciały i wiedziały, że nie będzie coś na chwilę. Dla mnie ślub to dość poważna decyzja, chociaż nigdy nie zdecydowałabym się chyba na kościelny. To prawda, że panowie dość długo odwlekają to w czasie, chyba że już mają jakieś głębsze przemyślenia A co o ślubie myśli Twój chłopak? Teraz dopiero doczytałam, że nie mieszkasz ze swoim chłopakiem? Moim zdaniem, pierwszą decyzją wspólną powinno być mieszkanie we dwoje. Wtedy dokładnie sprawdzicie, czy do siebie pasujecie, czy coś Wam nie przeszkadza... Wspólne mieszkanie potrafi bardzo dużo pokazać. Z drugiej strony jednak nigdy nie wiemy jak to wszystko się potoczy, jak będzie kiedyś... Nie jesteśmy w stanie przewidzieć niczego, więc może lepiej przeżyć szybciej fajne chwile Ja jestem ze swoim chłopakiem prawie 6 lat i póki co nie zapowiada się na ślub. Najpierw chcemy skończyć studia, znaleźć dobrą pracę i razem zamieszkać, tak "żeby to miało ręce i nogi" . Szczerze mówiąc, to nawet nie wyobrażam sobie wyjścia za mąż po roku związku. Wydaje mi się, że jest to za krótki czas, żeby kogoś poznać na tyle, aby być pewnym, że chce się z nim spędzić całe życie.
Życzenia na 10 rocznicę ślubu. Dziesięć lat w związku małżeńskim to okazja godna świętowania! Przez ten czas para najczęściej ma już wiele wspólnych zasobów – mieszkanie, przyjaciele, zwierzęta, być może dzieci. To wszystko sprawia, że dziesiąta rocznica ślubu to ważna data, którą warto celebrować.
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2012-05-13 11:59:15 Hibiskus 5 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-05-13 Posty: 1 Temat: Koniec związku bez ślubu a poprosić o pomoc-podpowiedź bo nie wiem co naszego "związku"jest długa bo ponad 11 lat z przerwami..Od 5 lat mieszkamy razem a od prawie 3 mamy wspólnie pracuję bo każdą próbę podjęcia jakiejkolwiek pracy mój facet weryfikuje,że ta zła a ta niedobra itd..W związku z tym siedzę w domu i wychowuję dziecko,co za tym idzie jesteśmy na jego "utrzymaniu",ale sam tak chciał i ma do tego się(w darmowej szkole) dalej aby znaleźć pracę na dogodniejszych warunkach-żeby nie pracować na "zmiany".Teraz nagle coś mu odbiło i stwierdził,że muszę znaleźć jakąś prace bo on nie wyrabia,że nic w domu nie robię tylko wiecznie chcę pieniądze(owszem chcę ale nie dla siebie tylko na życie,na dziecko:pieluszki,mleko,buciki..)Stwierdził,że jeśli nie wezmę się za dom to on mi dziecko zabierze i będzie u jego rodziców a z nami koniec!!!Dziecko jest u moich rodziców,gdy ja wykonuję jakieś pracę np. na umowy jest taka możliwość,że on mi to dziecko zabierze??Nie wyobrażam sobie tego w żaden sposób!!Czy ma do tego prawo? Jestem załamana i proszę o góry dziękuję i pozdrawiam serdecznie 2 Odpowiedź przez one girl 2012-05-13 12:10:42 one girl Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-01-03 Posty: 42 Odp: Koniec związku bez ślubu a ma takich podstaw, aby to dziecko Ci odebrać! Mój niedługo były mąż też straszył mnie takimi historiami. Też się bałam, załamywałam, ale byli przy mnie ludzie trzeźwo myślący, którzy zawsze mnie wspierali i wybijali z głowy takie myśli. On chce mieć nad Tobą przewagę i dlatego tak Cię straszy. Myślę, że powinnaś wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć myśleć za siebie, czy to Ty chcesz iść do pracy itd. Nie daj się zastraszyć głupkowi! Przepraszam za wyzwisko, ale utożsamiam się z Twoją sytuacją Bądź silna i nie daj się! Pozdrawiam serdecznie! 3 Odpowiedź przez zunia 2012-05-13 13:01:05 Ostatnio edytowany przez Lena (2012-05-14 15:20:19) zunia Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-05-13 Posty: 3 Odp: Koniec związku bez ślubu a dziecko. Witam moja historia jest strasznie duga i skomplikowana mam 4 dzieci mam 31 lat i kazdy zwiazek załozony zamyka mi sie na 4 latach to chyba pech jakis! mój pierwszy zwiazek mam z niego 3 dzieci ale był toksyczny byłam bita gwałcona i traktowana jak szmata udało mi sie uciec z tego koszmaru , poznałam faceta młodszego od siebie majac 24 lata a on tylko 21 nie dawałam sobie szans ze cos wyjdzie z tego bo przeciez jak to mozliwe ? kto wezmie sobie na kark 3 dzieci i do tego taki młody!:) myliłam sie zakochalismy sie w sobie, nauczyłam sie odnowa ufac zyc po prostu od nowa narodziłam sie lecz jego rodzice nie tolerowali dzieci mowili ze moge byc kolezanką jego i niestety zostawił mnie po 4 latach. I znowu zostałam sama nie chciałam juz nikogo, nie chciałam ranic dzieci, lecz dzieciom i mi bylo ciezko. Znow singielka w 2008 latem sasiadka wyrwała mnie na dyskoteke nie bardzo chciałam pójsc bo po co, ale zgodziłam sie. Na dyskotece ona sie bawiła ja siedziałam w koncie i nie bardzo miałam ochote na zabawe, ale podszedł do mnie ten jedyny światła zgasły świat sie zatrzymał spojrzałam na niego i amor strzelił mi w serce to była miłosc od pierwszego spojrzenia. Moja miłosc ta jedyna prawdziwa Wyszliśmy z dyskoteki, poszlismy na zewnatrz duzo rozmawialismy duzo wspólnego mielismy. Jego zostawiła dziewczyna mnie chłopak. Poprosił o numer telefonu, ale nie mielismy jak zapisac jemu ukradli telefon na dyskotece ja nie wzięłam:) wiec odpowiedziałam mu widac pisane bysmy sie nie spotkali. Na to on chwila momet nie nie kochana to nie ta bajka skoczył po kartke i dugopis do dja, podałam zapisał i juz z samego rana poprosił o spotkanie:) No i sie zaczęła nasza piekna ale krótka historia. Bylismy szczesliwi on chciał dziecko ja tez no i po 3 tygodniach zaszłam w ciązę Byłam szczesliwa ze wreszcie bede miec upragniona rodzine tego czego nigdy nie miałam, poznałam rodzicow jego polubili mnie i dzieci. W kazdym razie tak mi sie wydawało, dbali o mnie o ciaze i dzieci do mometu az sie nie urodziła im wnuczka potem pokazali jacy na prawde sa. Zresztą on tez pokazał jaki jest. Znikał na noce nie pracował utrzymywałam go z marnych alimetow nawet w ciazy udezył mnie wybaczyłam mu. Zbyt bardzo go kochałam. Obiecał ze to sie nie powtórzy ze to wina ze nie pracuje ze utrzymuje go, ale to tylko puste słowa w które wierzyłam. Kłócilismy sie on wyprowadzał sie potem wracał i tak sie ciągło. Nawet złapałam go jak macał inne kobiety to było straszne. Płakałam nie raz, łapałam go na esemesach z innymi dziewczynami mowiłam o tym jego mamie, on sie wykrecał ze jestem zazdrosna chorobliwie moze i tak ale wie co widziałam. Jego rodzina uznała mnie za wariatke ! Mimo tego dalej byłam z nim bo miałam coreczke z nim. Nie chciałam by wychowywała sie bez ojca tak jak 3 moich starszych dzieci, ale ile mozna patrzec jak traktuje mnie i dzieci. Nie nawidził starszej mojej corki, ciągle miał jakies ale do niej, wyzywał ja, to tylko dziecko. W grudniu 2011 przypadkiem siedziałam na kamerce na stronce gdzie kobiety i meżczyzni sie rozbieraja, siedziałam i gadałam z kolezanką mozna było dołączyc sie i pisac i poznałam tam duzo znajomych. fajnego {kolege} piszemy do tej pory, jest przyjacielem któremu moge sie zwiezyc. Moj facet uznał ze to zdrada poniewsz jak mozna pisac z facetem obcym i zwiezac sie, ale on sam ze mną nigdy nie rozmawiał, zawsze siedział na kompie, na tych swoich chorych gierkach. Potrafił wstac i usiasc i siedziec cały dzien grajac, do pracy nie szedł bo po co ja mu dawałam jesc palic potrafił wyczyscic mi konto nie myslec ze nie bedą dzieci co miały jesc. Wszystko było na mojej glowie nikt mi nigdy nie pomagał zawsze dawałam sobie rade gdy próbowałam pozyczyc pieniadze od jego rodzicow słyszałam odpowiedź nie dzwoncie bo nie mamy ! Ojciec emerytowany gornik i nie ma dla syna a dla corki zawsze miał nigdy nie chciałam wiele zawsze to były kwoty około 70 zł, ale coz ten co ma nigdy ci nie da, ale ci co biedy doznali i nie maja zawsze pomoga. Najsmieszniejsze jest ze jak chodziło o wypicie to zawsze rozpijali syna. Synus zawsze mogł wypic z rodzicami. Po co poprosic na chleb jak mozna sie napic i zapomniec ze dzieci sa głodne. Dzięki bogu był jeszcze moj przyjaciel wstyd bylo poprosic, ale poprosiłam go o kase i pozyczył bez zadnego ale i od tamtego dnia wiem ze moge liczyc na niego lecz wpadłam w sidła. On sie zakochał to juz nie jest zabawne. Moj zwiazek wiem ze jest toksyczny patologiczny, ale po tym co mi powiedział ze co usłyszałam załamałam sie usłyszałam duzo niemiłych słow i ze wstydził sie wychodzic ze mną wpadłam w szał, spakowałam go i wyrzuciłam za drzwi, to wszystko w nerwach. Żałuje strasznie bo wiem ze mimo tego on mnie kocha, ja jego, cierpie, strasznie płacze nocami, ale wydaje mi sie ze to jedyne wyjscie by odpoczac psychicznie i dzieci tez. Prosze napiszcie, doradzcie mi ... przepraszam za błedy lecz jestem rozumiem, dysleksja, problem, ale staraj się przynajmniej pisać z zachowaniem znaków interpunkcyjnych, polskich znaków i dużych liter na początku zdania. Jeśli zaś chodzi o ortografię to zawsze można skorzystać z pomocy programu Word, który podkreśli Ci wszelkie błędy. 4 Odpowiedź przez soniqueee222 2012-05-13 13:38:39 soniqueee222 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-11 Posty: 567 Wiek: 30 Odp: Koniec związku bez ślubu a dziecko. Nie tak łatwo odebrać dziecko. Zwłaszcza, że ty jako matka zajmujesz się dzieckiem odpowiednio. Faceci zawsze straszą, mój były mąż też mnie szantazował, ze jak odejdę zabierze mi dziecko, nie miał jednak podstaw, a teraz po roku od rozwodu, już go dziecko nie interesuje. Spokojnie, nie daj się w to wmanewrować:) W moim życiu nie ma miejsca na miłość. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Od około 20 lat w Polsce stale rośnie liczba dzieci urodzonych w związkach pozamałżeńskich. Dane GUS wskazują, że w 2016 roku aż 95,6 tys. dzieci przyszło na świat w związku bez ślubu. To rekordowa liczba.
1 2015-05-25 15:03:36 Ostatnio edytowany przez EvEmama (2015-05-25 15:17:05) EvEmama Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-10 Posty: 79 Temat: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? Witam wszyskich Byłam aktywna w paru wątkach jakiś czas temu ale życie mam tak intensywne ze ostatnio miłam czas na poczytywanie a brakło na pisanie Nadszedł jednak moment , w którym potrzebuje znowu obiektywnego spojżenia .Sytuacja rysuje sie nastepująco. Ja - po 8 letnim związku bez slubu, zktórego mam 7 letnią w tej chwili (matko!) - po 5 letnim małżenstwie, z którego ma prawie 8 letnią córkę - po rozwodzie mala została z Nim- matka dziecka za granicą(kontakt sporadyczny)Razem od 4 lat. No własnie... ogolnie to wygląda jak typowa kochająca się rodzinna sielanka i w sumie dość to prawdziwe bo naprawde sie kochamy i tak naprawde nie ma i nie wydażyło sie nic przełomowego co mogło by tym jakoś drastycznie zachwiać. Ale...Coś sie ze mną dzieje dziwnego.. marazm chandra gehenna apatia ... Dlaczego ? właśnie skończyłam 30 dyszki a juz od jakiegoś roku może ciut wiecej mam takie poczucie braku stabilizacji , planów , konkretów, perspektyw. Żeby nie było , kiedys takie rozmowy sie u nas pojawiały, zawsze byłam szczera i uważam to za fundament związku ( zadnych niedomówień i cichych dni). No byłam własmie i mi przeszło po ktorejś kolejnej pól roku temu znowu nieśmiało ruszyłam temat "wspólnego" dziecka i przez 10 minut mowiłam o tym jak mi na tym zależy i na tym zeby czuć sie z nim tak prawdziwie związana, czuć ze tworzymy litą rodzine a nie żyjemy tylko tym co jego ex i co moj ex ...(bo tak to troche wygląda ze względu na dzieci). Przeszło mi po tym jak zakończłam przemówienie czekajac na odpowiedz a on tylko pokiwał głową i poprosił zebym rzuciła okiem na ogłoszenie (auta szukał)... No mało nie spadłam z kanapy ! On nie rozumiał o co mi chodzi jak wyszłam dołazienki i nie chciałam sie kompac z nim... Te rozmowy zawsze są niestety jednostronne - ja mowie on słucha i nic z tego nie wynika. Tak jakby bał się byś szczery to lepiej potakiwac i mówić "że może i tak" "masz racje"..Nie zrozumcie mnie źle, to jest cudowny facet - z tych co ich ze świecą szukać , wymarły gatunek .. ale no właśnie zawsze musi być coś nie tak ? pomaga mi we wszystkim, w domu przy dzieciach itd, kwiatki kupuje i z pracy odbiera - no ideał chciało by sie rzec. Problemy sa niestety gdzie indziej i coraz bardzie(starość ) mnie męczą. Mianowicie1. Mieszkanie w ktorym mieszkamy(wyieralismy wspólnie) jest na niego tylko i wyłącznie bo mogł wziąść z dopłatą jako samotny ojciec a potrzbowaliśmy mieć coś na "juz", Ok wtedy myslałam ze to nic takiego i przeciez dopiero rok razem a niedlugo zostane jego wife (ja mu wtedy powiedziałam ze nie chce kolejnego chodzenia ze soba przez x lat) wiec bedzie w pożądku... 2. Małżeńswem nie jesteśmy - on przy każdej rozmowie o tym daje mi do zrozumienia ze juz to przerobił i sama wiem jak sie skończyło.. no tego nie pojmuję bo ja to nie ona wiec argument z d.. że tak kolokwalnie się wyrażę .. co dziwne ale zawsze dodaje ze nigdy przecież niemowiż że tego nie będzie .. i na tym koniec od 4 lat 3. Wychowuje nasze dzieci i jego córkę traktuje jak swoją ale nie mam nic do powiedzenia w syt. ważnych wiec czyje sie zagubiona i zirytowana coraz bardziej nie wymagam tu przywilejów matki bo chyba nie powinnam ale w takim raze niech nie wymaga zebym wypełniała takowe obowiązki a to niestety tak się szybko pojawiło i przyjeło ze nawet nie zauważyłam i teraz jak probuje z nim o tym rozmawiać to widze ze mu przykro a nawet jest zły chyba wiec olewam... i cierpię 4. Dziecko- no własnie jak strasznie chce jeszcz tego zaznać w swoim zyciu a mam mało czasu( problemy drowotne- mam mięśniaki i gin powiedział ze mam max 3 lata(rok temu)) ale wiązało by sie to ze zmiana mieszkania na wieksze ... każda rozmowa kończyła się słynnym już" pomyślimy" "no trzeba by" i tak od juz nie wiem jak z nim rozmawiać zeby nie wyjść na desperatke która go ciśnie na ślub i dziecko.. To nie tak ! Ja chce bezpieczeństwa , planów, perspektyw, stabilizacji.. nie wiem jak to jaśniej wytlumaczyć mam nadzieje ze zrozumiecie Ja mam co raz cześćiej wizje tego ze jak jemu sie coś stanie to ja nie mam do niczego prawa - do dziecka, mieszkania, wiadomosci o jego stanie zdrowia itd.. To mieszkanie przjdzie na jego córke a co za tym idzie pewnie pod władanie jego ex A też tu sporo zainwestowałam np od 3 lat to ja spłacam kredyt , dołozyłam sporo do wyończenia, to mój "dom" tak poprostu. No i opcja co jak mu sie odwidzi(mało prawdopodobne ale życie przecież..)? Ja z moją córką wtedy chyba pod most bo z moją pensją nie damy rady(brak rodziny do pomocy) albo córke bede musiała oddac mojemu exowi ...Trudne to wszystko jak cholera i ciągle o tym mysle ale juz nie umiem rozmawiać. Nie wiem jak.. Każda proba albo kończyła sie płaczem albo fochem(jego:P )bo ja cisne.. wiec juz nie cisne ale też nic sie nie rusza z jego strony , temat umarł w raz z tym ja ja przestałam drążyć. Any advise ? 2 Odpowiedź przez EvEmama 2015-05-25 18:43:56 Ostatnio edytowany przez EvEmama (2015-05-25 18:44:46) EvEmama Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-10 Posty: 79 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? hmm.. widze sporo wyświetleń ale zero wypowiedzi dzisiaj siedziałam sama cały dzien wiec jak to baba miałam sporo czasu na analizowanie , ale niestesty żadnych wniosków ... kocham go, naprawde, bardzo ale nie chce za 5 lat poptrzeć wstecz i miec świadomość z ilu rzeczy zrezygnowałam nie chce mieć kiedys do niego żalu o to wszystko, chce wiedzieć co on czuje co planuje czy myśli o Nas poważnie ale nic ond niego nie moge wyciągnąć.. czuje troskę i miłość tak na codzień ale planów brak. Dlugo można żyć tak z dnia na dzień ? Kiedys ok jak nie było dzieci ale teraz jeszcze sa one ... Ratunku! Jest tu ktoś kto przepracował taki temat z partnerem? 3 Odpowiedź przez Szarlotkanagorąco 2015-05-25 19:55:02 Ostatnio edytowany przez Szarlotkanagorąco (2015-05-25 20:18:00) Szarlotkanagorąco Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-03 Posty: 1,422 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? EvEmama napisał/a:Te rozmowy zawsze są niestety jednostronne - ja mowie on słucha i nic z tego nie wynika. Tak jakby bał się byś szczery to lepiej potakiwac i mówić "że może i tak" "masz racje"..Nie zrozumcie mnie źle, to jest cudowny facet - z tych co ich ze świecą szukać , wymarły gatunek .. ale no właśnie zawsze musi być coś nie tak ? pomaga mi we wszystkim, w domu przy dzieciach itd, kwiatki kupuje i z pracy odbiera - no ideał chciało by sie z wyjątkiem tego,że Cię ignoruje i nie można z nim poważnie porozmawiać na trudny temat. Jak dla mnie gatunek raczej powszechny, a nie wymarły. Kwiatki to żaden wysiłek, a odbieranie z pracy,to w ogóle dla mnie żaden bonus. A dom jego, więc normalne,iż coś w nim robi. Nie wiem jakich rad oczekujesz. Facet nie chce porozmawiać jak dorosły człowiek, to niewiele możesz patowa sytuacja, nie masz ruchu. Nie mam rad, tylko napisałam ,żeby Ci uświadomić,że facet nie taki ideał. Ogólnie twoje argumenty są słuszne, pytanie tylko, czy on się z Tobą nie związał właśnie dlatego,że można Cię łatwo kupić tanimi gestami jak te kwiatki, bez konieczności autentyczne angażowania się w związek. Mało, która kobieta chce się wiązać z facetem wychowującym małe dziecko i mu w tym pomagać. Uważam,że to ogromny wkład z twojej strony i odbieranie z pracy, czegoś takiego zdecydowanie nie rekompensuje. Według mnie to Ty raczej jesteś cudowną kobietą, jakiej ze świecą szukać. Kochać samego siebie - to początek romansu na całe naprawdę posiada tylko to, co jest w nim. 4 Odpowiedź przez EvEmama 2015-05-25 20:07:55 EvEmama Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-10 Posty: 79 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa?ideałem został w moich oczach po porównaniu do poprzedniego "mężczyzny" ktory generalnie grał w gre i tyle .... jakich rad oczekuje? sama nie wiem dusze się z tymi wątpliwościami i chyba boje się że nie mam trzeźwego spojżenia. Zawsze jak dopada mnie taki marazm i chęć rzucenia tego wszytstkiego w pi..du to patrze na niego jak lata po domu na miotle zaczynam mysleć ze przecież jest ok, jest ok, jest ok..... Potem jest kolejny zawód kiedy np jego ex znowu przekłada wizyte na dogodny dla niej termin a on oczywiście sie zgadza ... ostatno nawet pyta mnie o zdanie ale jak ośmieliłam sie powiedziec głośnio ze to nie w pożądku to zaczął mi tlumaczyć ze przeciez nie moze jej zabronić ze nic sie nie stało itd itp.. zamilkłam i juz sie nie wtrącam. A ze mnie szlag trafia to nie ważne... Dużo jest takich drobnych rzeczy , sytuacji, w których ciągle czuje sie tylko"dziewczyną" . Chodzi o kase (niby wspolna ale w sumie chyba tylko ta moja) , o dzieci,.o mieszkanie(nie figuruje w zadnych papierach i na wszystko musi mi dawać upowaznienie- to takie krępujące...) Rozmow , ba nawet klutni o to było sporo swego czasu, ale postanowiłam ze dość płaszczenia się i czekałam na jego krok a tu cisza... I teraz nie wiem juz chyba co sie dzieje jak powiedziałas taki troche pat... i nie wiem co dalej 5 Odpowiedź przez Szarlotkanagorąco 2015-05-25 20:32:03 Szarlotkanagorąco Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-03 Posty: 1,422 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? Twój post przypomina wszystkie inne,które piszą kobiety w wątku "Być drugą i macochą".Czasem czytuje ten wątek i mam wrażenie,że wszystkie kobiety, które tam piszą, mają dokładnie ten sam rys osobowościowy, charakteryzujący się notorycznym umniejszaniem własnych potrzeb i strasznym lękiem przed samotnością. Pytanie tylko, czy to może być podwaliną udanego, trwałego związku... Kochać samego siebie - to początek romansu na całe naprawdę posiada tylko to, co jest w nim. 6 Odpowiedź przez EvEmama 2015-05-25 20:45:32 Ostatnio edytowany przez EvEmama (2015-05-25 20:47:56) EvEmama Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-10 Posty: 79 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa?też śledzę ten temat... pewnie coś w tym jest ale tu pojawia sie pytanie - skoro zaczynam mieć wątpliwości to co będzie dalej jezeli On nic nie zrobi.. nie chce go stracić , nie chce narażać na to dzieci, ale właśnie te moje potrzeby chyba niebezpiecznie ewoluują ... To znaczy one caly czas tam gdzieś były ale siedziały cicho bo cały czas myślałam że to Ten który spełni wszystkie moje marzenia i potrzeby ( tak sie to zapowiadało) ale czas mija i nic sie nie wydarza ... Więc frustracja i zniecierpliwienie narasta te cholerne rozmowy, one sa takie trudne i bezowocne , już chyba nie mam na to siły dlatego zamilkłam i czekałam ale teraz juz sama nie wiem czy dobrze robie... Wątek "macochowania" w tym wszystkim to bardzo szeroki i o blesny temat bo to ja nie umiem się odciąć od wychowywania małej tak jak radzą dziewczyny z forum. Nie moge wychowywać mojej córki jednocześnie niewychowując córki mojego faceta bo to by doprowadziło do niesprawiedliwości i żali a tego nie chce. Poza tym ona potrzebuje "matkowania" bo całkiem poprostu go niema... Ale właśnie zaczełam zauważać ze to ja daje z siebie 100% w tym układzie, robie wszystko jak normalna żona i matka... ale nią nie jestem i nie dostaje tego co normalna żona i matka... Jesssu nie wiem czy ktos to zrozumie.. 7 Odpowiedź przez lifrinat 2015-05-25 22:14:44 lifrinat Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-19 Posty: 710 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? Pierwsze, co mi przyszło na myśl po przeczytaniu twojego postu, to tak jak szarlotce, że facet trochę nie taki idealny jak go malujesz. No ewidentnie nie współgracie na jednej linii, brak wspólnego głosu, a przede wszystkim, wy (a raczej on) macie problem z KOMUNIKACJĄ. Ja się nie dziwię, że tak jest, bo z tego co opisujesz, facet po prostu albo przemilczywuje temat, albo tematów w ogóle unika, zbywa cię - ogólne rzecz ujmując, nie rozmawia z tobą na tematy, które są dla niego niewygodne, najprawdopodobniej dlatego, że nie chce mu się nic zmieniać, co mnie uderza w twojej wypowiedzi, to ewidentnie masz tendencje do uzależniania swojego życia od mężczyzny. Tak jakbyś nie potrafiła wyobrazić się sama, samostanowiąca i decydująca o swoim życiu. Jesteś bardzo dla niego wyrozumiała (za bardzo), tak jakbyś bała się postawić swoje granice i powiedzieć: zobacz, jak tak myślę, tego pragnę, co ty na to? Wszystko to sprowadza się do tego, że mało w tym związku ciebie, a tylko on, chodzenie na paluszkach i uważanie na to, czy coś powiedzieć, czy lepiej siedzieć cicho (np. w kwestii dzieci czy domu).Nie możesz taka być. Nie ma czegoś takiego, że myślisz o facecie jako o wybawcy, opiekunie i nie daj boże jako o niespełnionym rodzicu z dzieciństwa (jakie miałaś kontakty z ojcem?), bo wtedy ustawiasz go w pozycji "nad" i cały związek wtedy nie jest symetryczny (ty boisz się, że go stracisz, urazisz), nie macie równych pozycji, ty wchodzisz w rolę wasala, wszystko nie funkcjonuje tak jak powinno. To, co najpierw bym tobie radziła, to uświadomienie sobie, że facet taki idealny nie jest, usunęłabym go z piedestału i zaczęła myśleć kim jestem, co ja chcę i jakie są moje potrzeby. Nie robiłabym też żadnej teraz rewolucji (bo czasami na forum padają takie porady, że teraz to najlepiej pokaż panu gdzie jego miejsce), tylko spokojnie, naszykowałabym się na proces zmian i poznawczy musisz zacząć tak uskuteczniać z nim rozmowy, aby one przynosiły konkretne decyzje. Jeśli on jest takim typem (znam z autopsji, unika, bo niewygodnie), to mówisz raz a konkretnie, jeśli potrzebuje czasu, albo chce porozmawiać w inny dzień, to się zgadzasz, ale zawsze dążysz to tego, żeby temat zamknąć z nim jakimiś wszystko co opisałaś, to naturalne potrzeby kobiety w twoim tylko jeszcze zapytam - dlaczego jesteś taka naiwna (no niestety należysz do tego typu kobiet), że spłacasz jego kredyt (chyba, że macie go na spółkę, ale nie jesteś współwłaścicielem)? Rozstaniecie się i kto ci za to odda?Ogólnie, dużo tematów w tym wątku i muszę przemyśleć kilka kwestii, aby ci lepiej doradzić . 8 Odpowiedź przez lifrinat 2015-05-25 22:32:18 Ostatnio edytowany przez lifrinat (2015-05-25 22:33:07) lifrinat Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-19 Posty: 710 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? EvEmama napisał/a:ale właśnie te moje potrzeby chyba niebezpiecznie ewoluują ...Napisze ci jak myślą zdrowe, dobrze stąpające po ziemi kobiety: moje potrzeby są WAŻNE, ADEKWATNE i ZASADNE na ten czas. One nie muszą tego kwestionować, są tego pewne i przekonane o cały czas myślałam że to Ten który spełni wszystkie moje marzenia i potrzeby ( tak sie to zapowiadało) ale czas mija i nic sie nie wydarza ...Tak myślą kobiety ZALEŻNE, które całe życie upatrują księcia na białym koniu, który po nie przyjedzie i się nimi zaopiekuje. To jest niestety niezdrowe myślenie. To jest myślenie, które uzależnia i pokłada nadzieje, że ktoś za nas naszym życiem pokieruje. Poza tym, życie jest tu i teraz. Teraz się wydarza. Tu na wątku nawet zrobiłaś sobie bilans. Masz: dzieci, jakiegoś tam partnera, jakiś tam dom. Nie masz... [tutaj wypisz]. To wszystko jest i się wydarza (łącznie z brakami).Jak myślisz, skąd masz taką tendencję w myśleniu? Osobowość zależna. 10 Odpowiedź przez lifrinat 2015-05-26 07:49:57 Ostatnio edytowany przez lifrinat (2015-05-26 07:52:04) lifrinat Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-19 Posty: 710 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? No nie wiem, czy ty tak naprawdę chcesz rozwiązać swój problem (twoim problemem jest niespełnienie i brak poczucia stabilizacji oraz frustracja wynikająca z tego), bo z tego jak piszesz, to niewiele jest w tobie chęci zmian i spojrzenia na sytuację pod innym kątem (piszesz, że o zależności już wiesz i dajcie mi w tym temacie spokój, a potem litania jaki on jest wspaniały - czyli nic się nie zmienia w optyce).Wspaniały to on może jest, ale w najważniejszych kwestiach nie daje ci tego czego potrzebujesz. I tu jest pies pogrzebany. Bo nie da. Bo to trzeba zająć się też sobą. Czy potrafisz wymyślić rozwiązanie na sprawy własności, formalności związane ze związkiem, które by cię usatysfakcjonowały?Potrafisz zaproponować jakieś konstruktywne rozwiązanie partnerowi, czy tylko czekasz, aż ktoś to za ciebie zrobi i spadnie gwiazdka z nieba, albo czekasz na "ten" dzień? Widzisz, trochę to jest śmieszne, bo ten dzień sam nie nadejdzie. Artefakty tworzą się z działania. Odniosę się jeszcze do dwój kwestii. Zależność od partnera. To nie chodzi o to, że ty sobie nie poradzisz bez faceta, nie zarobisz na siebie czy dziecko, czy na dach nad głową, tu chodzi o to, że ty bez faceta czujesz się niekompletna. Ty sobie nawet nie wyobrażasz siebie osobno. Rozstanie to byłaby dla ciebie tragedia, a samotność przejmującą rzeczą. Z takich właśnie myśli powstaje często obraz "wyidealizowanego" partnera, z którym żyjesz, co z tego, że w rzeczywistości, życiu codziennym coś cię uwiera (nie jest taki wspaniały), ale zrobisz wszystko, aby ten obraz utrzymać (on taki kochany, piękny, dobry, zaradny, pracowity, noooooo ze święcą szukać). A może jest po prostu taki i taki. Nie ma ideałów, prawda, że o tym wiesz?Druga rzecz, to jest takie ludzkie gadanie i usprawiedliwianie braku działania: "wiesz on juz to przerobił" "zaraził się , daj mu czas" "z rozwodnikami tak jest" - tak się mówi, jak kulturowo i społecznie chce się coś niewygodnego zaakceptować - no bo jak to teraz zburzyć taki jego wspaniały obraz faceta, który wymalowałaś i na przykład powiedzieć: "z jedną mu nie wyszło, to z drugą już tak mniej poważnie traktuje, no ale skoro tamta się godzi na taki układ, to jej sprawa".O ile, po rozwodzie jest jakiś okres, w którym ludzie muszą swoje życie na nowo poukładać, to kiedyś powinien przyjść czas, żeby fundamenty wylać od nowa. Każdy dobry związek powinien być budowany tak samo, od podstaw, z tą samą atencją dla partnera, zaangażowaniem (no chyba, że macie już 80, to tam o coś innego chodzi i mi też by się wiele rzeczy już nie chciało). Intuicyjnie czujesz, że wasz związek do takich nie należy, a jedynie jest wypadkową, tego na co się godzisz, a on proponuje . A może jakieś partnerstwo byś uskuteczniła w myśleniu o was?Co masz zamiar zrobić? 11 Odpowiedź przez EvEmama 2015-05-26 08:31:00 Ostatnio edytowany przez EvEmama (2015-05-26 08:35:15) 12 Odpowiedź przez lifrinat 2015-05-26 09:24:31 lifrinat Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-19 Posty: 710 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? Po prostu nie jesteś konsekwentna . Straszysz go i nic . On i tak wie, że nic z tym nie zrobisz, pomarudzisz, pomarudzisz i tyle. I tak z nim będziesz. On po prostu czuje się silniejszy od ciebie, czuje swoją przewagę i dlatego nic nie chce zmieniać, a już tym bardziej zaspakajać twoje potrzeby, liczyć się z twoim zdaniem. Masz za słabą pozycję w tym związku, moim zdaniem na własne co do niezależności i życia bez faceta. Ty możesz tego nie widzieć, siedząc w środku, ale z boku to właśnie (i jak się wie co za tym głębszego stoi) widać. Z resztą sposób w jaki o nim piszesz, że to miał być ten jedyny itp. po prostu zdradza to, nad czym ty nawet się na co dzień nie zastanawiasz. 13 Odpowiedź przez LUSILJU 2015-05-26 09:26:15 LUSILJU Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-05-25 Posty: 1,384 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? EvEmama napisał/a:Nie dokońca wiem skąd na podstawie moich postów taki radykalny wniosek ze nie umiem zyc bez faceta Moze nie umiem (przynajmniej na ten moment) zyć bez TEGO faceta? Tylko problem w tym ze własnie co raz czesciej o tym mysle... Pisze tu bo chce to ratować a wiem ze bez zaspokojenia swoich potrzeb raczej mi sie to nie uda. Tylko jak to zrobić nie robiąc z siebie desperatki ? Wież mi były takie rozmowy juz. Były prośby , tlumaczenia, płacze i awantury. Ja mu powiedziałam na starcie ze nie chce kolejnego związku bez konkretów i zobowiązań bo juz jestem na to za stara On ochoczo potakiwał ... i tak mu zostało. Ostatnia nasza "rozmowa" na ten temat odbyła sie prawie rok temu kiedy to powiedziałam mu ze czuje sie oszukana bo gdyby mi powiedział na początku ze juz nie zamieza sie związac na poważnie z kobietą bo"juz to przerobił" to poczuł by tylko swąd moich spalonych podeszw.. dałam mu wtedy taki deadline ze ma rok na zastanowienie się czego chce od życia i czy chce tego ze mną bo ja np. mam mało czasu na dziecko ... ale on na koniec siedział dlugo i milczał poczym powiedział "przepraszam ze tak to czujesz" ...no matko kochana... zapytałam czy tyle ma mi do powiedzenia po moich 30 minutach gadania to powiedział ze on tak nie umie i nie wie co ma powiedziec... powiedziałam mu wtedy ze to był ostatni raz kiedy z nim o tym rozmawiam bo to uwłaczające i brakuje tylko zebym padła przed nim na kolana z pierścionkiem. Oczywiscie nie wytrzymałam i potem wrociłam do tematu dziecka co okazało sie błędem bo nic sie nie zmieniło Teraz co jakiś cza smu dogryzam ze dzieka mi nie chcieli w szkole wydać, ze tego cy tego nie moge zrobić bo nie mam prawa jako nie -zona, ze nie pojde znim do lóżka przed ślubem i obserwuje reakcje ale on nie reaguje w ogóle ! nic zero.. a ja juz trace cierpliwość i nadzieje ze cos sie zmieni z jego Cie czytac ,,na macochach,, wniosek nasunal mi się już na samym początku;facet cie z premedytacja oszukal,malo tego robi to nadal,na początku mamił cie ślubem,nie zaprzeczyl ze chce być ojcem,po czym jak już JESTES JEGO,wycofuje się z tego i biernie i czynnie,niefajne jest to ze jak to się kiedyś mowilo,,wpędził cie w lata,, w ciągu których moglas stworzyć związek na zasadach jakich chcesz z perpektywa o której marzysz,teraz masz co??? cudze dziecko na głowie i jej wygodnego tatuska ,matkujesz w nieswoim domu,niepewna jutra,mowie ci to jazdecydowana przeciwniczka konkubinatu.......oczywiście zawsze jest jakies wyjście,mozesz probowac postawić ultimatum(dla mnie jedyne w tej sytuacji) z krótkim okresem realizacji swoich oczekiwan-max 2 miesiące,tłumaczac mu ze czujesz się oszukana,zmanipulowana i wykorzystywana....ja bym powiedziała wprost ze na praczke ,nianke i opieraczke dla jego dziecka się nie godziłas,ty miałas być zona i partnerka również prawnie,mowilas mu ,,od zawsze,,ze chcesz mieć dziecko,wiec wiedział na co się pisze wchodząc w ten związek...wcale ci się nie dziwie ze jesteś wsciekla,tylko trochę pozno zaczelas wymagac realizacji obietnic....nic to może postawiony pod sciana ocknie się chłopina.... 14 Odpowiedź przez EvEmama 2015-05-26 09:50:58 EvEmama Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-10 Posty: 79 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa?Wiem ze to za daleko zaszło ale to jakos tak szybko leci... na codzień w sumie jest tak itensywnie przy dzieciach i w ogole ze nawet nie wiem kiedy sie te 4 lata zrobiły. Naprawde myslicie ze stawianie ultimatum ma sens ? nie przyniesie odwrotnego skutku? on mi kiedys powiedział ze on musi sam to poczuć, dojżeć do tego i to musi być jego decyzja... zapytałam jak dlugo 33 letni facet bedzie jeszze dojzewał i czy jako 23 latek jak brał ślub to był bardziej dojżały niz teraz ? Powiedział tylko"masz racje "... wylewny jest nie ma co... po tamtej rozmowie dwa dni spałam z córką az przyszedł i powiedział pare zdań wiecej: ze rozumie, ze pomysli ze wie jak sie czuję... ale to znowy było chyba po to zeby mnie udobuchac i tyle . Jessu czuje sie jak naiwna tępa dzida , którą sama penie bym strasznie pojechała za ślepote i naiwność. Dziwne bo czuje się kochana wiec nie wiem skąd w nim wątpliwość ? Dlaczego nie chce mi dac tego wszystkiego skoro mnie kocha? To nie tak działa? Przeciez i tak mieszkamy razem twozymy rodzie wychowujemy dzieci... to co go hamuje? 15 Odpowiedź przez maniek_z_maniek 2015-05-26 09:53:08 Ostatnio edytowany przez maniek_z_maniek (2015-05-26 09:53:32) maniek_z_maniek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-06 Posty: 3,299 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? lifrinat napisał/a:Po prostu nie jesteś konsekwentna . Straszysz go i nic . On i tak wie, że nic z tym nie zrobisz, pomarudzisz, pomarudzisz i tyle. I tak z nim będziesz. On po prostu czuje się silniejszy od ciebie, czuje swoją przewagę i dlatego nic nie chce zmieniać, a już tym bardziej zaspakajać twoje potrzeby, liczyć się z twoim zdaniem. Masz za słabą pozycję w tym związku, moim zdaniem na własne co do niezależności i życia bez faceta. Ty możesz tego nie widzieć, siedząc w środku, ale z boku to właśnie (i jak się wie co za tym głębszego stoi) widać. Z resztą sposób w jaki o nim piszesz, że to miał być ten jedyny itp. po prostu zdradza to, nad czym ty nawet się na co dzień nie siebie nie rozwiaze tej sytuacji. Z facetem trzeba kontretnie. Trzeba pokazac wyraznie sygnaly. I albo zrobic cos co nie poprawi komunikacji ale posluzy osiagnieciu celu (sytuacja szantazu emocjonalnego) poprzez pokazanie swoich emocji - depresji, zniechecenia, wysotrzenie tego i podanie powodow tego na zapytanie (brak poczucia bezpieczenstwa), albo...skonkretyzowanie swoich wymagac, przedstawienie tego, zawarcie kompromisu, okreslenie ram czasowych. Normalnie przy "stole rokowan" tak jakby sie bralo kredyt czy pozyczke. Ustalamy pewne zasady, ramy. Bo...samo sie niestety nie zrobi. Problem jest taki ze masz okreslone oczekiwania, madrzejsze osoby tutaj powiedza Ci z czego to wynika (mnie sie tez nie chce tego zanalizowac) ale niezaleznie od powodow te oczekiwania oczekuja na realizacje. Sa jak mocno wpisany program do podswiadomosci. Zrozumienie zalagodzi wiele, ale do konca nie usunie potrzeby ich realizacji, zwlaszcza ze nie sa one jakies "dziwne" (te potrzeby) a zachaczaja glownie o stabilizacje egzystencjalna. Nalezalo by wiec zaczac od kontretnych rozmow, dazyc do kompromisu a dopiero w nastepnej kolejnosci stawiac jakies warunki. A to ze "nic nie masz" nie oznacza ze nie mozesz, brakuje moze pewnosci siebie. Mozna tez pogodzic sie z obecna sytuacjia i znalezc radosc w realizacji innych rzeczy...I az sie prosi zeby niejaki Robert znowu sobie przeczytal, tym razem ten watek. Veritas in omnem partem sui eadem est 16 Odpowiedź przez kjim 2015-05-26 09:53:20 Ostatnio edytowany przez kjim (2015-05-26 10:16:35) kjim Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-10-31 Posty: 1,084 Wiek: 36 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa?Zgadzam się z przedmówczyniami. Za mało konsekwencji w Tobie. Wciąż Mu mówisz o swoich potrzebach. Przestań już mówić. On już wie jakie one są. Ty mu zadaj konkretne pytania i zaznacz , że do końca tygodnia oczekujesz konkretnych w tematach dla Ciebie ważnych nic nie drgnie z jego strony, to tak jak mówi Lusillju - postaw Go pod ścianą. Powiedz , że nie będziesz żyć w wiecznym zawieszeniu, bo latka lecą i nie będziesz czekać aż On się obudzi. Poszukasz sobie partnera , który będzie szanował Twoje potrzeby lub/i będzie chciał tego samego co Ty. I że odchodząc, zażądasz zwrotu swojego wkładu finansowego w JEGO mieszkanie!!! Bo póki co, to On się wygodnie ustawił (ma na siebie mieszkanie, za który TY spłacasz kredyt!!!), a Ty się zastanawiasz pod którym mostem zamieszkasz z córką, jeśli Panu się coś odwidzi. Stąpasz po bardzo kruchym lodzie i Pan ten Twój strach wykorzystuje!!! Dziewczyno pamiętaj nikt za nas naszych marzeń nie spełni. A już na pewno nie licz na to, że zrobi to jakiś facet. Jeśli same się nie weźmiemy za realizację naszych marzeń, to one się po prostu nie spełnią! Odwagi! 17 Odpowiedź przez LUSILJU 2015-05-26 12:47:50 LUSILJU Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-05-25 Posty: 1,384 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? EvEmama napisał/a:Wiem ze to za daleko zaszło ale to jakos tak szybko leci... na codzień w sumie jest tak itensywnie przy dzieciach i w ogole ze nawet nie wiem kiedy sie te 4 lata zrobiły. Naprawde myslicie ze stawianie ultimatum ma sens ? nie przyniesie odwrotnego skutku? on mi kiedys powiedział ze on musi sam to poczuć, dojżeć do tego i to musi być jego decyzja... zapytałam jak dlugo 33 letni facet bedzie jeszze dojzewał i czy jako 23 latek jak brał ślub to był bardziej dojżały niz teraz ? Powiedział tylko"masz racje "... wylewny jest nie ma co... po tamtej rozmowie dwa dni spałam z córką az przyszedł i powiedział pare zdań wiecej: ze rozumie, ze pomysli ze wie jak sie czuję... ale to znowy było chyba po to zeby mnie udobuchac i tyle . Jessu czuje sie jak naiwna tępa dzida , którą sama penie bym strasznie pojechała za ślepote i naiwność. Dziwne bo czuje się kochana wiec nie wiem skąd w nim wątpliwość ? Dlaczego nie chce mi dac tego wszystkiego skoro mnie kocha? To nie tak działa? Przeciez i tak mieszkamy razem twozymy rodzie wychowujemy dzieci... to co go hamuje?hmmmm napialas ze to ideał,no cóż,dla mnie daleki jest od ideału,ale co ja tam wiem....dla mnie to wygodnicki cwaniak za którego spłacasz kredyt,bawisz jego dzieciaka,a on cię nawet nie chce u siebie zameldować,slubu brać nie chce bo po co ,wystarczy dorobić jakas ideologie i ci to sprzedac,konkubina wg polskiego prawa to osoba z zadnymi prawami,to praczka,sprzątaczka,kochanka która Np po śmierci konkubenta zostanie wyrzucona jak zużyty sprzet domowy,wiesz murzyn zrobil swoje murzyn może odejsc,taki los chce ci zgotować ten który rzekomo cię kocha,brawo.....owacje na stojaco..... 18 Odpowiedź przez LUSILJU 2015-05-26 12:55:14 Ostatnio edytowany przez LUSILJU (2015-05-26 13:21:51) LUSILJU Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-05-25 Posty: 1,384 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? LUSILJU napisał/a:EvEmama napisał/a:Wiem ze to za daleko zaszło ale to jakos tak szybko leci... na codzień w sumie jest tak itensywnie przy dzieciach i w ogole ze nawet nie wiem kiedy sie te 4 lata zrobiły. Naprawde myslicie ze stawianie ultimatum ma sens ? nie przyniesie odwrotnego skutku? on mi kiedys powiedział ze on musi sam to poczuć, dojżeć do tego i to musi być jego decyzja... zapytałam jak dlugo 33 letni facet bedzie jeszze dojzewał i czy jako 23 latek jak brał ślub to był bardziej dojżały niz teraz ? Powiedział tylko"masz racje "... wylewny jest nie ma co... po tamtej rozmowie dwa dni spałam z córką az przyszedł i powiedział pare zdań wiecej: ze rozumie, ze pomysli ze wie jak sie czuję... ale to znowy było chyba po to zeby mnie udobuchac i tyle . Jessu czuje sie jak naiwna tępa dzida , którą sama penie bym strasznie pojechała za ślepote i naiwność. Dziwne bo czuje się kochana wiec nie wiem skąd w nim wątpliwość ? Dlaczego nie chce mi dac tego wszystkiego skoro mnie kocha? To nie tak działa? Przeciez i tak mieszkamy razem twozymy rodzie wychowujemy dzieci... to co go hamuje?hmmmm napialas ze to ideał,no cóż,dla mnie daleki jest od ideału,ale co ja tam wiem....dla mnie to wygodnicki cwaniak za którego spłacasz kredyt,bawisz jego dzieciaka,a on cię nawet nie chce u siebie zameldować,slubu brać nie chce bo po co ,wystarczy dorobić jakas ideologie i ci to sprzedac,konkubina wg polskiego prawa to osoba z zadnymi prawami,to praczka,sprzątaczka,kochanka która Np po śmierci konkubenta zostanie wyrzucona jak zużyty sprzet domowy,wiesz murzyn zrobil swoje murzyn może odejsc,taki los chce ci zgotować ten który rzekomo cię kocha,brawo.....owacje na stojaco.....zobacz,splacasz mieszkanie dziecku jakiejs obcej baby,ktere w razie,,wu,, wykopie cię,stamtad bez mrugnięcia okiem,jak ten twój facet ma byc decyzyjny i po co,jak ty robisz za ,sorry musze to napisać,w tym zwiazku za frajerke,on z tobą żadnych dzieci mieć nie zamierza,formalnego zwiazku tez nie,ale traktuje cię instrumentalnie,baaa jeszcze kredyt mu splacasz,powiem ci ze mnie twoja naiwnisc rozbraja,nie umiesz pilnować wlasnych interesow,zamiast placic kredyty obcych ludzi wez swój ,przynajmniej twoja,wlasna corka będzie miała dach nad glowa 19 Odpowiedź przez EvEmama 2015-05-27 06:44:11 EvEmama Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-10 Posty: 79 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? 20 Odpowiedź przez kjim 2015-05-27 08:51:54 kjim Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-10-31 Posty: 1,084 Wiek: 36 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? EvEmama napisał/a:Chyba wolałabym odejsc niz wymuszać na nim takie deklaracje i boje sie ze to jest właśnie patowa sytuacja. Nie posądzam go o działamnie z premedytacją - nie ten typ ale napewno jest cos o czym nie wiem co go powstrzymuje i boje sie ze sie nie dowiem nigdy co to wiec nie moge na to wpłynąc. Mam jeszcze pomysł-odsunąc się, dać mu odczuć ze organizuje swoje zycie troszke niezaleznie od niego (swoją drogą chyba powinnam sie jakoś zabezpieczyc) .1. przede wszystkim powinnaś się zabezpieczyć ( w sensie materialnym) dla dobra swojego i córki. Nie mając nawet meldunku w Jego mieszkaniu - w razie jeśli Twoje oczekiwania przerosną Pana - to zostajesz wywalona za drzwi. Nie masz prawa przebywać w jego domu wbrew jego woli. Jeśli byś miała chociaż meldunek, to możesz tam mieszkać , ale w przeciwnym wypadku.... marnie to nie chcesz się narzucać? I słusznie. Ja tez bym się nie chciała do końca życia zastanawiać, czy zrobił to, bo tego na prawdę chciał, czy dlatego, że był postawiony pod ścianą?3. Nie odsuwaj się bez słowa, bo facet nie rozumie aluzji, nie odczytuje podtekstów. Facetowi trzeba wprost powiedzieć: jest tak i tak , oczekuję konkretów z Twojej strony. Jeśli nie otrzymam konkretów do ..... - rozważę czy będę potrafiła tak dalej żyć. na dzień dzisiejszy jest mi z tym ciężko. Nie tego oczekiwałam od Organizuj swoje życie niezależnie od faceta! Niezależnie od tego jaka będzie Jego odpowiedź. Mamy takie czasy , że kobieta nie może być zależna od mężczyzny!Nie pokładaj w facecie pełnego zaufania i nie powierzaj Mu swojego życia. To ogromny błąd, który robi wiele kobiet. A potem życie w strachu - co będzie jeśli zrobię coś nie po Jego myśli? Co ze mną będzie, jak on się mną znudzi? Co będzie jeśli jego dorastająca córka zacznie się szarogęsić w domu i stawiać Mu ultimatum - albo Ona albo ja? 21 Odpowiedź przez LUSILJU 2015-05-27 09:50:15 Ostatnio edytowany przez LUSILJU (2015-05-27 09:53:25) LUSILJU Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-05-25 Posty: 1,384 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? EvEmama napisał/a:dobra macie racje ... wiem widze to niestety ale moj problem to chyba ta nieszczesna ufność , ja poprostu mu ufałam że znając mnie i moją przeszłość i moje marzenia postąpi słusznie ... Widze ze jest mu wygodnie i to prawdopodobnie sprawia ze nie chce nic zmieniac . Ok tylko co w takim razie zrobić skoro teoretycznie jest wszystko dobrze ? On nie wie ze coś sie dzieje , dawno nie było tego tematu miedzy nami i wydaje mi sie ze on poprostu nawet o tym nie mysli a co za tym idzie nie widzi co sie ze mną dzieje. Ja chodze struta a on kołomnie lata z herbatkami bo taka zmeczona jestem ... Bije sie z myslami bo wim ze jak nie wyciągne kart na stół to bede tak tkwiła w zawieszeniu chlera wie ile jeszcze , ale jak zacząć tak trudny temat kiedy jest sielanka ? Zrozumcie mnie dobrze - on naprawde nie wie (albo świetnie udaje) ze cos sie psuje... Ostatnio pisaliśmy na FB (z pracy ) bo coś tam znowu z autem, dziecmi ... i wypaliłam do niego ze coś jest miedzy nami nie tak zauwazyłes? jest chłodno.. napisał - wiesz dzieci, praca, stresy .. odbijemy sobie na urlopie Czyli nic ponad zwyczajne zycie sie nie dzieje ... Wiec co potraktować go szokowo ? Wywaliśc z siebie tteraz po roku ciszy ze ja nadal tu jestem i nadal chce tego samego co wtedy i jest mi z tym źle ? Ja chyba wiem dlaczego milcze Ja chciałam tak naprawde zeby to była rzeczywiscie Jego decyzja bez mojego wpływu.. zeby to było tak jak zawsze chciałam ... zeby chciał mnie za żone i chciał ze mną dziecka dlatego ze to JA jestem taka fantastyczna i kochana i jedyna a nie dlatego ze go do tego zmusiłam w jakiś sposob. I nie chce tego nadal. Chyba wolałabym odejsc niz wymuszać na nim takie deklaracje i boje sie ze to jest właśnie patowa sytuacja. Nie posądzam go o działamnie z premedytacją - nie ten typ ale napewno jest cos o czym nie wiem co go powstrzymuje i boje sie ze sie nie dowiem nigdy co to wiec nie moge na to wpłynąc. Mam jeszcze pomysł-odsunąc się, dać mu odczuć ze organizuje swoje zycie troszke niezaleznie od niego (swoją drogą chyba powinnam sie jakoś zabezpieczyc) .dziekuje wam wszystkim za zimny prysznic... to mimo wszystko bardzo dobrze robi za stara jestem by w to uwierzyc,tzn w dobroc twojego partnera..........wez przestan......pytasz jak tu zaczac cos zmieniac kiedy idylla trwa??? chyba JEGO PRYWATNA IDYLLA W KTOREJ SIEDZI SWOJA WYGODNA DUPA I NIC NIE MUSI,prosze cie ,nicnierobieniem upewnilas go ze tak MOZE BYC,TAK MOZE WYGLADACWASZE ZYCIE,TY SIE DOSTOSUJESZ...FAJNIE ....mysle ze to cwany gosc, ,,na macochach,,napisalas nam ze to ty musisz zajmowac sie jego dzieckiem,hmmm on to sie umial ustawic 22 Odpowiedź przez alpengold 2015-05-29 16:15:21 alpengold Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Zarejestrowany: 2011-11-15 Posty: 815 Wiek: dwucyfrowy ;d Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? Spłacasz kredyt nieswojego dziecka?! pytanie dlaczego skoro to dla Ciebie obca osoba. Aby znaleźć miłość, nie pukaj do każdych drzwi. Gdy przyjdzie twoja godzina, sama wejdzie do twego domu, w twe życie, do twego serca. Nie dyskutuj z idiotą! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem..."czasami trzeba sięgnąć dna, żeby się od niego odbić". 23 Odpowiedź przez Ewa SC 2015-05-29 17:10:09 Ewa SC O krok od uzależnienia Nieaktywny Zawód: brak Zarejestrowany: 2015-05-29 Posty: 61 Wiek: 21 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa?Wydaje mi się, że spłaca ten kredyt, bo w przeciwieństwie do swojego partnera jest odpowiedzialna i mimo wszystko uznaje ich wszystkich za nieformalną, ale jednak rodzinę, której on chyba nie chce. 24 Odpowiedź przez EvEmama 2015-05-29 21:37:35 EvEmama Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-10 Posty: 79 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa?siedze i myśle... masakra nie wiem jak podejść do tej rozmowy z nim Tak spłacam bo mam poczucie obowiązku, on robi zakupy i płaci rachunki , mozemy to oczywiście podzielić inaczej myśle ale to nie rozwiąże mojej sytuacji. Nadaj bedę "U niego" bez niczego swojego a tak chociaż mam potwierdzenia przelewów( w razie wu). Od 2 dni chodze struta bo zaczynam na to patrzec obiektywnie i chyba nie podoba mi sie to co widze ... Musze to z siebie wyrzucić, musze mu powiedzieć (znowu) ze ja tak nie chce i nigdy nie chciałam żyć. Już widze schemat tej rozmowy ... i przez to ją odwlekam bo jego reakcje sprawiają ze to nie ma sensu i nie przynosi oczekiwanych efektów a tylko sprawia ze pare dni jest poprostu źle ale musze wiem ze musze bo wybuchne albo uciekne... tak sie porostu nie da żyć, moze taki związek jest dobry dla nastolatków ale nie dla dorosłych ludzi po przejściach i z dziećmi ... 25 Odpowiedź przez Ewa SC 2015-05-29 22:35:02 Ewa SC O krok od uzależnienia Nieaktywny Zawód: brak Zarejestrowany: 2015-05-29 Posty: 61 Wiek: 21 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa?Gdyby to była normalna sytuacja potrafiłabyś to wytrzymać, a tak nie jest. 26 Odpowiedź przez LUSILJU 2015-05-30 20:46:15 Ostatnio edytowany przez LUSILJU (2015-05-30 20:47:14) LUSILJU Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-05-25 Posty: 1,384 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? EvEmama napisał/a:siedze i myśle... masakra nie wiem jak podejść do tej rozmowy z nim Tak spłacam bo mam poczucie obowiązku, on robi zakupy i płaci rachunki , mozemy to oczywiście podzielić inaczej myśle ale to nie rozwiąże mojej sytuacji. Nadaj bedę "U niego" bez niczego swojego a tak chociaż mam potwierdzenia przelewów( w razie wu). Od 2 dni chodze struta bo zaczynam na to patrzec obiektywnie i chyba nie podoba mi sie to co widze ... Musze to z siebie wyrzucić, musze mu powiedzieć (znowu) ze ja tak nie chce i nigdy nie chciałam żyć. Już widze schemat tej rozmowy ... i przez to ją odwlekam bo jego reakcje sprawiają ze to nie ma sensu i nie przynosi oczekiwanych efektów a tylko sprawia ze pare dni jest poprostu źle ale musze wiem ze musze bo wybuchne albo uciekne... tak sie porostu nie da żyć, moze taki związek jest dobry dla nastolatków ale nie dla dorosłych ludzi po przejściach i z dziećmi ...walcz.... niech zobaczy waleczna,decyzyjna silna kobiete,nie boj się jak sobie chłopina przekalkuluje jak może być finansowo bez ciebe to mu doope zmrozi,tylko nie nakrecaj romantycznych dyrdymałow,bo znowu zmiekniesz 27 Odpowiedź przez alpengold 2015-06-01 12:35:34 alpengold Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Zarejestrowany: 2011-11-15 Posty: 815 Wiek: dwucyfrowy ;d Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? Rozmawiałaś już o tym z nim? Aby znaleźć miłość, nie pukaj do każdych drzwi. Gdy przyjdzie twoja godzina, sama wejdzie do twego domu, w twe życie, do twego serca. Nie dyskutuj z idiotą! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem..."czasami trzeba sięgnąć dna, żeby się od niego odbić". 28 Odpowiedź przez serducho 2015-06-01 12:53:15 serducho Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 461 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? Pytanie czy chodzi tylko o mieszkanie czy o coś więcej? Czy ty potrzebujesz takiego zabaepieczenia bo boisz się o kwestie materialne w razie czego czy mentalnie ci z tym źle? Moze sprawę by załatwiło przepisanie na ciebie połowy mieszkania? Jak teraz sie pobieżecie to i tka ono bedize jego - bo nie zostało nabyte w czasie trwanai małżeństwa.. Miłość wywraca życie do góry nogami... 29 Odpowiedź przez elfina 2015-06-01 13:05:07 elfina Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zawód: ekonomista Zarejestrowany: 2014-04-04 Posty: 370 Wiek: 20++ Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? Ja nie rozumiem dlaczego ma sie z Toba dzielic mieszkaniem? To ze placisz kredyt nie daje prawa do mieszkania, slub tez nie. On moim zdaniem traktuje to jako udzial Twoj w kosztach zycia. Powinnas z nim ustalic budzet domowy i go podzielic. On nie ma obowiazku utrzymywania ciebie i dziecka. Im bardziej bedziesz naciskala na slub, tym on bedzie bardziej sie bronil. kochac, jak to latwo powiedziec.... 30 Odpowiedź przez truskaweczka19 2015-06-01 13:13:58 truskaweczka19 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-21 Posty: 17,177 Wiek: 26 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? No właśnie i dlatego nie rozumiem tak bardzo ludzi, którzy rękami i nogami zapierają się przed ślubem. Co innego jak to jest obupólna decyzja, a co innego jak facet widzi, że kobieta nie czuje się pewnie, a zmieniłby to ślub choćby cywilny, bo naprawdę wiele ułatwia. Przecież to wyraźnie widać, że bez ślubu w takich sytuacjach kobieta mimo wszystko jest tutaj na gorszej pozycji, przy czym to jeszcze dochodzi fakt, że oprócz tego może poczuć się jak kucharka, opiekunka do jego dziecka. Widać jakby temu panu odpowiadały bardziej przyjemności wynikające ze związku, a nie obowiązki, że tak powiem. Samo to, że nie chce się ślubu tzn mogę jeszcze zrozumieć, kwestia indywidualna, ale kochający człowiek, by to wyjaśnił, a nie zbywał partnerkę jak ten facet. Do tego fakt, że opiekujesz się jego dzieckiem - normalna sprawa jak jest się razem i chce się stworzyć rodzinę, ale tutaj wygląda to bardziej na jego wygodnictwo niż chęć tworzenia rodziny. Gdyby traktował Cię tak bardzo poważnie, to raczej by rozumiał, że mimo wszystko masz też coś do powiedzenia w sprawie jego córki też. A skoro Ty się nią dużo opiekujesz, a w sprawach ważnych nie masz wiele do powiedzenia, to jakie to partnerstwo? Może się mylę, ale wtedy wygląda to bardziej na wykorzystywanie. Kochająca osoba nie dzieli tego tak "To moje dziecko, więc się nie wtrącaj" i tylko tworzy się jedną rodzinę. U Was tak nie jest, nic dziwnego, że czujesz się traktowana mało poważnie, bo tak to wygląda. Jasne, że po nieudanym małżeństwie można się zrazić, ale minęło u Twojego faceta faktycznie sporo lat, a on po prostu wydaje się nie traktować Ciebie jako równorzędnej partnerki. Owszem, można i być bez ślubu i traktować się jak partnerzy, ale tutaj tak nie jest. Zbywa Cię, ignoruje, dlatego też uważam, że powinnaś być stanowcza. Jeżeli nie traktuje Cię poważnie, to po prostu ryzykujesz wtedy to, że kiedyś w innej naprawdę się zakocha, a Ty zostaniesz z niczym. Wiadomo, w związku się daje, ale trzeba też wymagać, trzeba, by być szczęśliwą. Dlatego powiedz mu to, ale stanowczo bez kolejnego mówienia o tym, bo jak widzisz tutaj on nie chce przyjąć tego do wiadomości i ignoruje to. Niech zobaczy, że jesteś pewna czego chcesz i że nie dasz się ignorować. Jak zrozumie ok, jak nie, to sama już pomyślisz i podejmiesz decyzję. No bo sama widzisz, że nie jesteś szczęśliwa i nie dziwię się. "Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"Wisława Szymborska 31 Odpowiedź przez elfina 2015-06-01 13:20:43 elfina Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zawód: ekonomista Zarejestrowany: 2014-04-04 Posty: 370 Wiek: 20++ Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? truskaweczka19 napisał/a:No właśnie i dlatego nie rozumiem tak bardzo ludzi, którzy rękami i nogami zapierają się przed ślubem. Co innego jak to jest obupólna decyzja, a co innego jak facet widzi, że kobieta nie czuje się pewnie, a zmieniłby to ślub choćby cywilny, bo naprawdę wiele ułatwia. Przecież to wyraźnie widać, że bez ślubu w takich sytuacjach kobieta mimo wszystko jest tutaj na gorszej pozycji, przy czym to jeszcze dochodzi fakt, że oprócz tego może poczuć się jak kucharka, opiekunka do jego dziecka. Widać jakby temu panu odpowiadały bardziej przyjemności wynikające ze związku, a nie obowiązki, że tak powiem. Samo to, że nie chce się ślubu tzn mogę jeszcze zrozumieć, kwestia indywidualna, ale kochający człowiek, by to wyjaśnił, a nie zbywał partnerkę jak ten facet. Do tego fakt, że opiekujesz się jego dzieckiem - normalna sprawa jak jest się razem i chce się stworzyć rodzinę, ale tutaj wygląda to bardziej na jego wygodnictwo niż chęć tworzenia rodziny. Gdyby traktował Cię tak bardzo poważnie, to raczej by rozumiał, że mimo wszystko masz też coś do powiedzenia w sprawie jego córki też. A skoro Ty się nią dużo opiekujesz, a w sprawach ważnych nie masz wiele do powiedzenia, to jakie to partnerstwo? Może się mylę, ale wtedy wygląda to bardziej na wykorzystywanie. Kochająca osoba nie dzieli tego tak "To moje dziecko, więc się nie wtrącaj" i tylko tworzy się jedną rodzinę. U Was tak nie jest, nic dziwnego, że czujesz się traktowana mało poważnie, bo tak to wygląda. Jasne, że po nieudanym małżeństwie można się zrazić, ale minęło u Twojego faceta faktycznie sporo lat, a on po prostu wydaje się nie traktować Ciebie jako równorzędnej partnerki. Owszem, można i być bez ślubu i traktować się jak partnerzy, ale tutaj tak nie jest. Zbywa Cię, ignoruje, dlatego też uważam, że powinnaś być stanowcza. Jeżeli nie traktuje Cię poważnie, to po prostu ryzykujesz wtedy to, że kiedyś w innej naprawdę się zakocha, a Ty zostaniesz z niczym. Wiadomo, w związku się daje, ale trzeba też wymagać, trzeba, by być szczęśliwą. Dlatego powiedz mu to, ale stanowczo bez kolejnego mówienia o tym, bo jak widzisz tutaj on nie chce przyjąć tego do wiadomości i ignoruje to. Niech zobaczy, że jesteś pewna czego chcesz i że nie dasz się ignorować. Jak zrozumie ok, jak nie, to sama już pomyślisz i podejmiesz decyzję. No bo sama widzisz, że nie jesteś szczęśliwa i nie dziwię to tak wyglada. Bardzo dobrze to opisalas. kochac, jak to latwo powiedziec.... 32 Odpowiedź przez alpengold 2015-06-01 19:16:03 alpengold Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Zarejestrowany: 2011-11-15 Posty: 815 Wiek: dwucyfrowy ;d Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? elfina napisał/a:Ja nie rozumiem dlaczego ma sie z Toba dzielic mieszkaniem? To ze placisz kredyt nie daje prawa do mieszkania,Powinna to sądownie przeprowadzić bo po jego śmierci mieszkanie trafi do jego rodzonej córki. Niech o swoją córke lepiej zadba Aby znaleźć miłość, nie pukaj do każdych drzwi. Gdy przyjdzie twoja godzina, sama wejdzie do twego domu, w twe życie, do twego serca. Nie dyskutuj z idiotą! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem..."czasami trzeba sięgnąć dna, żeby się od niego odbić". 33 Odpowiedź przez EvEmama 2015-06-01 20:36:18 Ostatnio edytowany przez EvEmama (2015-06-01 20:44:15) EvEmama Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-10 Posty: 79 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? Sytuacja wyglądała tak, że w momencie decydowania se na to że "kupujemy" mieszkanie On wiedział i ciągle mu to uświadamiałam ze jak się wyprowadze z domu rodzinnego to juz nie mam tam powrotu(skomplikowana sytuacja - mam z siostrą 1/6 małego domku w spadku po tacie) . Kredyt był wzięty na niego ze względów praktycznych- porosu był tańszy bo załapał się na RNS. Byliśmy razem rok jak to się działo więc nie liczyłam na tak szybki ślub itd... ale rozmawialiśmy o tym i czesto mowiłam że tego chce a on mowił ze "nigdy nie mówiłem że ja tego nie chce" . Ogólnie miłość kwitła i takie tam romantyczne pierdolety... Teraz jest tak. że dużo rzeczy się zbiegło (dla mnie ) w krotkim czasie i moje poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa się mooocno zachwiało. Lekarz powiedział ze mam 2-3 lata max na decyzje o dziecku, skończyłam 30(nawet nie wiem kiedy ) i uświadomiłam sobie że w razie czego tfu tfu to nie mam nic.. moge zabrać telewizor pod pache ewentualnie. On cały czas mówi ze bedzie ze mną zawsze i do końca i w ogóle ale przecież to jest życie nie? Ja już przerobiłam kiedyś takie obiecywanki po czym okazało sie ze przez rok zyłam w trojkacie... Już nie wspomne o sytuaci w której cos jemu się stanie, co wtedy ? O to chodzi , skoro jestem taka wazna to powinno być też ważne zabezpieczenie mnie w razie takich sytuacji prawda? Mentalnie też mi z tym żle jak cholera bo ja jednak chyba tak mam wpojone od dziecka i zawsze chciałam miec męża .. tak poprostu. On jest takim facetem którego chciałabym w tej roli widziec Jakoś mi tak po ludzku przykro, że jego była dostała ten przywilej już po 2 latach ich związku a ja czekam i nic.. nawet moj totalnie bezczelny i antyspołeczny były ma już żone i dziecko a ja wciąż czekam - moze coś jest ze mną nie tak? Tylko co skoro na każdym kroku mnie zapewnia jaka jestem fantastyczna , świetnie gotuje, opiekuje sie nim i dziecmi i w ogóle ochy i achy ...Generalnie rozmowy jako takiej jeszcze ne było bo mam angine i zycham dosłownie , a z moich ust wydobywa sie chrapliwy jęk błagający o wode , na tyle mnie stać obecnie...Ale pokazałam mu link do MDM... I powiedział " No spoko , pzeciez i tak myslimy o potomku jak skończysz studia to trzeba się już orientowac jak to z tymi kredytami w razie czego załatwić"... Moje migdałki mało mnie nie udusiły. I teraz nie wiem juz co o tym myśleć Moze on jednak ma inne podejscie ale tez sie boi takiej konkretnej rozmowy ? Chyba na spokojnie musze z nim usiąść i zrobić plan co dalej , jak jego zdaniem ma to wyglądać i czy spotykamy się w tym wszystkim czy jednak za bardzo mijamy..PS. On nie utrzymuje mnie i mojego dziecka Ja zarabiam, On zarabia podobnie a dzieci mają jeszcze tych drugich rodziców , którzy dokładaja się do utrzymania(jego corka ma alimenty a moja ma tate pare ulic dalej i opieke naprzemienną) 34 Odpowiedź przez elfina 2015-06-01 21:05:32 elfina Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zawód: ekonomista Zarejestrowany: 2014-04-04 Posty: 370 Wiek: 20++ Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? Ja nie chcialam ciebie urazic, tylko pokazac sposob myslenia tego pana. On twoja spläte kredytu przyjmuje, jak twoj udziel w kosztach. Zycze CI jak najlepiej, ale co byc nie bylo, to ty, bedziesz ponosic konsekwencje. kochac, jak to latwo powiedziec.... 35 Odpowiedź przez lifrinat 2015-06-01 21:38:52 lifrinat Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-19 Posty: 710 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? EvEmama napisał/a:Ale pokazałam mu link do MDM... I powiedział " No spoko , pzeciez i tak myslimy o potomku jak skończysz studia to trzeba się już orientowac jak to z tymi kredytami w razie czego załatwić"Czyli znów cię na parę miesięcy uśpił. Ty będziesz żyła naiwnie i czekała na "ten" ruch, a on spokojnie o całej sprawie zapomni. Bo on nie myśli w takich kategoriach jak ty!!! Wiesz, jest coś takiego, jak wiesz jak masz postępować (moralność, szacunek do drugiej osoby), ale i tak robisz swoje, takie jakie masz przekonania i motywy. Myślisz, że jemu od "niby marzeń z tobą o rodzinie" tak od razu przyjedzie do czynów? Nie sądzę. Jemu jest wygodnie tak jak jest. On jest zabezpieczony, dlatego tak pewnie się albo mu uświadomisz jak to z boku wygląda (bo facet chyba niekumaty) i postawisz jakieś warunki, albo to zaakceptujesz, a najlepiej by było jakbyś "temat" oznajmiała, ale swoje, ku zabezpieczeniu ciebie i córki działała. W sumie nie masz wyjścia. Nie bądź naiwna, że ktoś za ciebie zorganizuje i zabezpieczy twoje życie. To nie tego typu czasu i nie tego typu związek. Niestety musisz to też zrozumieć i przestać żyć marzeniami o "mężu". 36 Odpowiedź przez alpengold 2015-06-01 21:39:22 alpengold Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Zarejestrowany: 2011-11-15 Posty: 815 Wiek: dwucyfrowy ;d Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? Ale wygląda jakbyś Ty dokładała do tego interesu a nic z tego w razie w nie będziesz miała. Nie rób z siebie naiwnej. Aby znaleźć miłość, nie pukaj do każdych drzwi. Gdy przyjdzie twoja godzina, sama wejdzie do twego domu, w twe życie, do twego serca. Nie dyskutuj z idiotą! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem..."czasami trzeba sięgnąć dna, żeby się od niego odbić". 37 Odpowiedź przez IsaBella77 2020-02-17 14:33:39 IsaBella77 Blokada na życzenie Użytkownika Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-02 Posty: 10,530 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? Ponieważ nowy wątek Autorki jest naturalną kontynuacją wszystkich problemów, o których mowa tutaj, jak również dotyczy tego samego partnera - pozwalam sobie wkleić tu jego treść, aby forumowicze mieli ogólny ogląd sytuacji:EvEmama napisał/a:Witam po latachJestem z moim partnerem od 9 lat. Oboje jesteśmy "z odzysku", ja po 9letnim związku z którego mam 11letnią córe. On po kilkuletnim małżenstwie i rozwodzie. Jego 12 letnia córka mieszka z nami od początku. Oboje w poprzednich związkach zostaliśmy zdradzeni. Mój poprzedni partner odszedł jak córeczka miała niecałe 2 latka. Jego żona jak ich córka miała 2 latka. Nasz związek zaczął się tym, że ja cierpiałam po porzuceniu a M pokazał mi że można to przetwać i być znów szczęsliwym. Przy okazji pokazał mi jaki potrafi być "inny" od mojego ex. Czuły, uczuciowy, troskliwy, kochający. Bardzo mnie doceniał i to dawało mi skrzydeł po związku w którym ciągle byłam gorsza a w koncu zostawiona. Zakochałam się bez pamięci. Szybko razem zamieszkaliśmy i byliśmy dumni że udało nam się stwożyć ciepły dom dla naszych dzieci. Było intensywnie, nie mieliśmy prawie w ogóe czasu tylko dla siebie. Nie przeszkadzało nam to chyba mimo wszystko. Cieszyliśmy się z każdej chwili we dwoje i było dobrze. Lata mijały a ja coraz częściej zaczełam zauważać, że coś mi przeszkadza. Na początku nie byłam pewna o co mi właściwie chodzi ale frustracja rosła i rosła... Po dlugich przemyśleniach dotarło do mnie, że mimo że on jest naprawde wspaniałym facetem, pomaga mi w domu, sprząta, dba to w zasadzie wsztystkie sprawy związane z jakąś odpowiedzialnością są na moich barkach. Szybko oddał mi pałeczkę w sprawie wychowania i edukacji jego córki. NIe było to proste ponieważ mama biologiczna pojawiała się "czasem" i burzyła to co zbudowaliśmy wiec było naprawde trudno. Ja miałam coraz częsciej poczucie że mam obowiązki a nie mam przywilejów ... Rozmawiałam z nim kilkukrotnie o tym że to dla mnie za dużo, że czuje że zaniedbuje własną córke bo jego wymagała niestety więcej uwagi. Obiecywał ze się zaangazuje ale zawsze po kilku dniach sytuacja wracała do "normy". Przełknełam to bo doszłam do wniosku ze nie ma sensu walczyć skoro on sam sie do tego nie garnie ale frustracja , zduszona, została Potem zaczełam napomykać o ślubie, może dziecku. Po 5 latach razem usłyszałam ze on nie jest gotowy, nie wie, chyba jest "popsuty" ale bez dalszych wyjaśnien bo on nie umie mowić o uczuciach. Bolało no ale nie będę zmuszac. Jednak kolejna frustracja do zduszenia Byłam coraz bardziej nerwowa, wybuchowa. Potrafiłam krzyczeć na dziewczyny jak kolejny raz prosiłam o coś i tego nie robiły. Potem miałam wyzuty sumienia ale nie umiałam nad tym panować. On nie angażował się zbyt w wychowanie. Uspokajał mnie tylko jak już byłam nerowa (przy dzieciach) co tylko dolewało oliwy do ognia Gdy oświadczył się po 6 latach pomyślałam, że nareszcie moge czuć się bezbiecznie, mogę poczuć się wazna. Miałam wrażenie, że teraz wszystko wskoczy na swoje miejsce. I faktycznie było lepiej do czasu... Zaczeliśmy się starać o dziecko. On też tego chciał, przynajmniej tak wtedy mówił. Miałam 32 lata więc nie chciałam czekać aż uzbieramy na ślub a skoro już się zadeklarowaliśmy to na co czekać;) Poroniłam 2 razy ... łacznie póltoraroku starań i udało się Jednak coś się we mnie tym razem popsuło. Całą cięże się bałam. Pojawiały się myśli że moze to błąd. Że nie dam rady. Że coś się stanie... Nerwica z przed lat wróciła. Rozpętała się na dobre po porodzie. Miałam straszne mysli że zrobie coś sobie albo dziecku itd... Byłam przerazona. Znalazłam materiały o OCD i to mnie uspokoiło. Po ok 2 miesiącach te mysli zaczeły mijać jednak byłam totalnie wyczerpana i miałam ogromne wyrzuty sumienia, że straciłam ten czas i ze byłam okropna bo potrafiłam tylko się bać i płakać. M w tym czasie coraz bardziej się odsuwał. Najpierw tego nie zauwżałam ale potem z czasem rozwineła się u mnie depresja poporodowa. Potrzebowałam go jak nigdy a on był jakby tyko ciałem dla mnie. Z małą się witał wylewnie ze mną coaz rzadziej. Pytałam, prosiłam nie wiedziałam co się dzieje. Trwało to jakieś pół roku aż w koncu rok temu w maju powiedział, że nie wie co czuje. Że nie umie mi powiedziec ze mnie kocha... Umarłam na chwile. Sami wiecie co się wtedy dzieje w człowieku zwłaszcza w takim momecie zycia i stanie w jakim byłam. Trafiłam do psychiatry i w koncu dostałam leki i to był wielki krok dla mnie. Zaczełam oddychać ale ciągle bolało. Nie wiedziałam co dalej. On milczał. Nasze rozmowy generalnie tak wyglądają że ja mówie a on milczy albo kiwa głową. Gdzieś miedzy czasie udało mi się wyciągnąć z niego że : on ma dość nerwów, że go przerosło (ale nie umie powiedziec co konkretnie) że się mnie boi, że się wypalił chyba. Czekałam na jego krok i nie cisnelam. Na codzien rozmawialiśmy normalnie ale bliskosci 0, czułosci 0 jak wspólokatorzy. Wyjechalismy na urlop z dziecmi i tam powiedział mi ze on przeciez nie powiedział ze mnie nie kocha tylko że nie wie co czuje ze sie pogubił... Nie umiem tego zrozumiec ale miałam nadzieje że bedzie lepiej. Ja juz byłam spokojniejsza. Za namową znajomej zaczełam dbać o siebie i swój relax. Chodze na fitness, biore dlugie kąpiele. Skupiam się na tym co czuje i staram się nie reagować emocjonalnie. W domu niby jest poprawnie. Rozmawiamy "normalnie" ale bardziej jak wspólokatorzy. Bliskość z jego strony nie wraca. Jak ja go przytulałam to czułam ze się spina wiec odpusciłam. Pytałam czy jest w stanie okreslic czy mnie kocha to przytakiwał ale nie powiedział.. Ile razy wracam do rozmowy o nas i co sie dzieje to on milknie i jest znów gozej. Ostatnio od ponad miesiąca spi na kanapie . Mówi że ze mną czuje się niekomfortowo i znów nie wie co czuje. Boli. W ostatniej "rozmowie" powiedział ze się mnie boi ale nie umie powiedzieć dlaczego. Domyślam się że chodzi o moje nerwowe momenty. Pytałam od kiedy to powiedział ze nie wie ale chyba dawno. Pytałam czy jak decydowaliśmy się na dziecko to miał wątpliwości to powiedział ze tak ale bał się porozmawiać... Nie rozumiem tego bo wcześniej zawsze podkreślaliśmy jak ważne jest rozwiązywanie problemów na bieżąco. On nie mówił że mu źle a ja tego nie widziałam! W stosunku do innych dookoła jest super miły i otwarty. W domu jak zostajemy sami jest ściana lodu i spanie w salonie. Już nie wiem co robić. To tak dlugo trwa a ja mam wrazenie nie umiem wyjsc z takiego zawieszenia. Nie umiem przestac o tym myslec. Cały czas tęsknie. On nie jest idelny ale kto jest. Ja go takiego kocham i tyle. Nie wiem jak przełamać ten jego dystans. On mówi ze teraz mu dobrze Wczoraj znów sprobowałam porozmawiać po dlugim czasie. Powiedziałam że czuje że on już w sumie odszedł. Powiedział ze chyba faktycznie i cisza. Zapytałam czy ma zamiar jeszcze coś z tym zrobić bo ja nie wiem na czym stoje i jak dalej postępować - cisza ... dluga cisza, z 20 minut, po czym powiedział że on nie wie czy umie zawalczyć ...On nie chce podjąć zadnej decyzji. Domyślam się, że nie chce wyjsc na tego co porzuca rodzine ... no ale teraz to co to jest ? Od roku żyjemy jak wsĻólokatorzy a ja codziennie cierpię. On wygląda na to ma się całkiem dobrze, planuje prawko na motor, realizuje się w pracy. Jego instagram jest bardzo aktywny Dodam że on zawsze był takim ciepłym facetem, grzecznym i miłym. Zawsze miał problem z decyzyjnością i asertywnością ale od jakiś 2 lat zaczął się zmieniać. W zasadzie od kiedy sciągnełam go do swojego korpo. Zyje tylko tym, a dużo go kosztowało zaklimatyzowanie się w tej pracy, łącznie z antydepresantami przez chwile. Ja cały czas go motywowałam i pomagałam ile mogłam. Całą ciąze to ja ciągnełam jego do góry za uszy bo widziałam że go to przerasta. Dał rade i nawet awansował. Drugi raz w zyciu spotyka mnie cos takiego i to chyba sprawia ze nie umiem o sobie myslec dobrze. Coś musi być ze mną nie tak. Dodam że na ten moment nie mam jak zamieszkać sama, finansowo nei podołam. NIe stać mnie aby kredyt płacić samej. Jak go braliśmy to nie zakładałam takiej sytuacji Przepraszam jeśli wkradł się chaos ale pisze szybko puki młoda śpi Jak ktoś to przecztał to jestem wdzięczna <3 The past cannot be changed,forgotten, edited, or can only be accepted. 38 Odpowiedź przez krolowachlodu87 2020-02-17 15:32:02 krolowachlodu87 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-08-05 Posty: 710 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa?umiesz liczyć licz na siebie - stare przysłowie dziś jest bardziej aktualne niż kiedykolwiek. Brutalne to będzie ale czas zostawić marzenia i spojrzeć na swoją sytuację z dystansu. Nie masz własnego mieszkania i małe dochody. Żaden facet nie da ci tyle poczucia bezpieczeństwa jak własna silna pozycja finansowa i zawodowa. Jasne, może cie drażnić to że nadal jesteś tylko dziewczyną ale w momencie jak wiesz że jesteś samodzielna i to czy masz męża czy nie nie zachwieje twoim bezpieczeństwem to ci to może nie będzie tak przeszkadzać. 39 Odpowiedź przez EvEmama 2020-02-17 15:44:05 EvEmama Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-10 Posty: 79 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa?Dziękuję Admince za połączenie wątków Przeczytałam swoje myśli z przed lat i coś mi się przewróciło w żołądku. Chyba to mi troche otworzyło oczy bo generalnie wyparłam zło i ostatnio rozpamiętuje tylko dobre chwile. Od tamtego czasu zmieniło się tyle że kupiliśmy większe mieszkanie, wspólny kredyt ale notarianie mieszkanie jest moje. Jego mieszkanie wynajmujemy. Prace mam niezłą ale nie na tyle żeby ten kredyt płacić sama a przy obecnej sytuacji na rynku sama dużego kredytu raczej nie dostane a wynajem w naszym miescie to jest jakaś masakra finansowa. NIe wiem jak to ugryzć na ten moment Narazie probuje się pogodzić i oswoić z tym że on już nie chce. Po tym wszystkim co nas łączyło i co planowaliśmy. Pierwszy kryzys i on zawija ogon pod siebie. Boli mnie to że nie potrafi powiedziec mi wprost no ale jak widac po postach nie jest to nic nowego i w sumie czego ja sie spodziewałam... Naiwnie liczyłam że dojżał chyba 40 Odpowiedź przez Ajko 2020-02-17 16:55:55 Ostatnio edytowany przez Ajko (2020-02-17 17:24:24) Ajko Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-15 Posty: 2,373 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa?To co opisałaś jest naprawdę trudną skomplikowaną historią i twoją i jego. Oboje ze swoimi pokręconymi wcześniejszymi doświadczeniami, oboje ze swoimi dziećmi i jednym wspólnym. U was się naprawdę dużo dzieje w tej waszej patchworkowej rodzinie, każde z was dźwiga swoje strachy, niechęci, kompromisy, doświadczenia. W tym co opisujesz nie ma chwil spokoju, ciągle są jakieś emocje, rozterki, poronienia, ciąża, depresje, nerwice, niegrzeczne i grzeczne dzieci, dziecko twoje, dziecko jego, ojciec twojego dziecka, matka jego dziecka, totalna nieprzewidywalność. Czuję ciężar i zmęczenie czytając, a co dopiero przeżywając. Mam wrażenie, że wy oboje macie depresję. Ty poszłaś do lekarza i coś tam farmakologicznie reperujesz, a twój partner się izoluje, bo potrzebuje dojść do siebie po ciągłym życiowym armagedonie. Zajmij się sobą, może czas na terapię by sobie pomóc, może twój partner jak zobaczy jak sobie radzisz to sam zadba też o siebie byście mogli z nowymi siłami naprawić wasze rodzinne życie. Dla mnie wy oboje potrzebujecie pomocy, ale sami sobie jej nie dacie, bo nie macie już sił. 41 Odpowiedź przez IsaBella77 2020-02-17 17:13:46 IsaBella77 Blokada na życzenie Użytkownika Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-02 Posty: 10,530 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? EvEmama napisał/a:Dziękuję Admince za połączenie wątków Przeczytałam swoje myśli z przed lat i coś mi się przewróciło w żołądku. Chyba to mi troche otworzyło oczy bo generalnie wyparłam zło i ostatnio rozpamiętuje tylko dobre chwile. Od tamtego czasu zmieniło się tyle że kupiliśmy większe mieszkanie, wspólny kredyt ale notarianie mieszkanie jest moje. Jego mieszkanie wynajmujemy. Prace mam niezłą ale nie na tyle żeby ten kredyt płacić sama a przy obecnej sytuacji na rynku sama dużego kredytu raczej nie dostane a wynajem w naszym miescie to jest jakaś masakra finansowa. NIe wiem jak to ugryzć na ten moment Narazie probuje się pogodzić i oswoić z tym że on już nie chce. Po tym wszystkim co nas łączyło i co planowaliśmy. Pierwszy kryzys i on zawija ogon pod siebie. Boli mnie to że nie potrafi powiedziec mi wprost no ale jak widac po postach nie jest to nic nowego i w sumie czego ja sie spodziewałam... Naiwnie liczyłam że dojżał chybaJeśli mogłabym Ci coś doradzić - bo Twoja sytuacja jest bardzo trudna - jednak dodałabym, że obecnie jest trudna. Bo jednak każdy problem da się rozwiązać, albo po czasie - ujrzeć go z innej perspektywy, co już zadbać o siebie. Często przytaczam dziewczynom na forum wniosek z pokazów bezpieczeństwa w samolocie. Kiedy lecisz z rodziną, i zaczynają się kłopoty techniczne, turbulencje, a ze schowków nad siedzeniami wypadają maski tlenowe, to zawsze zaczynasz od siebie. Najpierw zakładasz maskę sobie, niezależnie od tego ile leci z Tobą dzieci i czy jest mąż itp. Kiedy zaczniesz od siebie, i będziesz na tyle bezpieczna na ile to możliwe, to będziesz mogła pomóc wszystkim pozostałym zależnym od Ciebie. Dzięki temu wszyscy jesteś w podobnej sytuacji. Musisz zacząć od siebie. Zatroszczyć się o siebie, zadbać i zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa. Wtedy będziesz mogła na spokojnie zastanowić się nad dalszymi decyzjami i rozwiązaniami. Masz czas. Nie ma przymusu, chociaż Twój partner wyraźnie pokazuje, że dawno już wymiksował się z Waszego możecie sprzedać z kredytem, podzielić się pieniędzmi, jakie zostaną po tej go również spłacić, on może spłacić Ciebie. Jest kilka rozwiązań, które można zastosować. The past cannot be changed,forgotten, edited, or can only be accepted. 42 Odpowiedź przez ja86 2020-02-17 19:29:59 ja86 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-01 Posty: 889 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? Koleś, który nie bierze udziału w wychowaniu i odchowaniu córki, zwalając wszystko na Ciebie ale bardziej opierający się na zdaniu ex która go zdradziła i porzuciła córkę,Koleś, który "pomaga Ci" tzn raz na tydzień posprząta po sobie? On ma wykonywać obowiązki domowe. Pomagać może ci matka lub całkowicie zlewa to co masz do powiedzenia, to co do niego nie ma kręgosłupa, własnego zdania, nie chce brać udziału w poważniejszych taki gatunek facetów jak on wyginął jak o Tobie. Nagle po kilku latach zdecydowałaś, że chcesz dziecko z facetem który ma w czterech literach obecne dziecko. Co chwila mu coś marudzisz pod nosem, masz pretensje, wymagasz i tak ciągle bez ustanku. To nie miało szansy na sukces. 43 Odpowiedź przez ulle 2020-02-17 19:37:03 ulle Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-11-21 Posty: 2,628 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa?Autorko, sytuację mieszkaniowa da się jakoś opanować, chociaż nastaw się na to, że twój standard życia na pewno się pogorszy. Chyba powinnaś pójść do prawnika, by omówić twoja sytuację. Pewnie skończysz w mniejszym mieszkaniu, chociaż niekoniecznie. Być może ten facet pozwoli mieszkać Ci w tym mieszkaniu że względu na dobro waszego wspólnego dziecka?Przeczytałam cały twój wątek od samego początku i niestety pewne rzeczy, które dzieją się teraz już wtedy można było łatwo przewidzieć. Jednak ty i pewnie także i on chcieliście zaczarować rzeczywistość i coś poszło naprzód, ale to co najważniejsze odeszło. Odeszło, ale czy na zawsze? Może tak, a może nie. Na razie ciężko to całą pewnością można jednak powiedzieć, że oboje jesteście już sobą bardzo zmęczeni. Jesteście rodzina wielodzietną, a problemy z komunikacją między wami spowodowały, że ciężko jest wam żyć pod jednym dachem. Dzieci też na pewno to widzą i przede wszystkim czują. Wali im się na głowę cały świat. Twój partner radzi sobie lepiej od ciebie, a przynajmniej tak to wygląda. Czy tak jest nie wiadomo, pozory często mylą. On chyba chciałby, żebys ty zadecydowała, co dalej. Może tak się nauczył? W końcu przez te kilka lat od 2015 roku wyvisnelas na nim decyzję o wspólnym dziecku i o mieszkaniu, które na dodatek jest Twoje, chociaż oboje spłacacie kredyt. Tak więc jakby ma to nie patrzył w znacznym stopniu postawiłaś jednak na swoim. On na twoje pomysły przystał, ale tak naprawdę to nie wiadomo czy właśnie od tamtej pory nie zaczął oddalać się od ciebie na dobre. W końcu robił coś wbrew sobie i bardziej dla świętego spokoju, niż dla spełnienia swoich kilka lat i on widzi efekty tego, że zgodził się na to czy na tamto. Prawdopodobnie dobija go to wszystko. Tak jak było w 2015 dla niego było dobrze i w miarę optymalnie. Teraz, według niego, obudził się z ręką w nocniku. Głowa zrobiła mu się kwadratowa od tego myślenia, co dalej. Ty teraz w jego świecie jawisz mu się jako główna PRZYCZYNA wszystkich tych zmian w życiu, więc nie ma mowy, żeby on teraz kochał cię i chciał z tobą żyć. On chce uciec, ale jakąś przyzwoitość każe mu z tobą zostać. Uważam, że on teraz CZEKA. Myślę, że czeka aż zdarzy się jakiś cud i cała ta sytuacja jakoś się rozwiąże. Dlatego w jakimś tam sensie wziął się w garść i stara się w miarę normalnie żyć, by nie zwariować po prostu. Podczas gdy ty żyjesz jak na bombie, zamartwiasz się i cierpisz, on żyje obok ciebie, realizuje się w jakimś stopniu, stara się uśmiechać itd, bo chyba uznał, że nie ma innego wyjścia. Wygląda więc na to, że tak właśnie będzie wyglądało dalsze wasze, ale już nie wasze wspólne życie pod tym samym dachem z trójka dzieci. Jestem też prawie pewna, że on chce, żebyś to ty zadecyfowala o rozwodzie. Tak widzę wasza sytuację po uważnym przeczytaniu twojego wątku. 44 Odpowiedź przez EvEmama 2020-02-17 21:46:54 EvEmama Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-10 Posty: 79 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa? Do ja86 , on generalnie sprząta i dba bo lubi. Nigdy nie miał z tym problemu. Zdecydowaliśmy się na dziecko bo oboje tego chcieliśmy , przynajmniej on tak deklarował. Wiesz to, że ze starszą było jak było nie było dla mnie wyznacznikiem bo dziewczyny dzieli 12 lat. On się nie odnalazł w wychowaniu jej bo sam młodo (24lata) został tatą i chyba liczyłam na to że tym razem już jesteśmy oboje dojżali i gotowi na taki krok. NIe marudze pod nosem od początku związku wyznawalam zasadę że gramy w otwarte karty i wymagałam tego od niego. Jak było coś nie tak starałam się na bieżąco mówić co mnie zabolało albo co chiałabym żeby funkcjonowało inaczej. Pytałam czy on ma jakieś przemyślenia czy zadry ale on rzadko mówił że coś jest nie tak. Gdybym wiedziała wtedy to co wiem dziś to bym się w to nie pakowała wierz mi. W grudniu przed świętami powiedział mi ze on nie chce ślubu... Z miną męczennika i zbitego psa. Oddałam mu pierscionek pytająć dlaczego w takim razie mi sie oswiadczył. Odpowiedział "nie wiem" Powiedziałam mu że ja muszę się w takim razie zastanowić czy to wszystko ma sens bo ja od początku mówiłam jakie mam wartości i o ile z pewnych rzeczy moge zrezygnować , nawet mogłabym ze ślubu ale czuje się potwornie zmanipulowana i oszukana. Zwodził mnie latami i postanowił być szczery teraz jak urodziłam mu dziecko. ulle, tak jesteśmy zmęczeni. Tylko wiesz ja byłam świadoma z czym się wiąze decyzja o wspólnym dziecku. Jemu też mówiłam ze to nie będzie tylko sielanka zwłaszcza ze mamy juz sporo obowiązków. Twierdził ze wie i ze wszystkim sobie damy rade. Miało być super. W końcu miałam się nacieszyćmacieżyństwem i delektować chwilami z małym bąblem. No i wyszło jak poprzednio. Zrobiło się ciężko. Ja miałam emocjonalnego doła a on powiedział że go to przerosło. Starałam się dzielić swój czas na wszystkich w domu i dawać im wszystkim zainteresowanie ale tak się poprostu fizycznie nie da. On, jak mała miała 4 miesiące powiedział mi ze chce zacząć prowadzić treningi , dodatkowe 2 wieczory w tygodniu, sam chodzi juz 2 razy. Temat pojawił się juz jak bylam w ciązy ale w formie luznego pomysłu i wtedy powiedzialam ze jak będę dawac rade z dziecmi to nie widze przeszkód. Niestety nie dawałam rady tak dobrze jak myślałam że będę i powiedziałam ze nie wyobrazam sobie ze mi zniknie na kolejne wieczory bo ja już fizycznie i psychicznie nie wyrabiam. NIe ma go do 18 a o 19 juz by znikał... poczułam lęk na sama myśl. Dodam że nie mamy nikogo do pomocy przy dzieciach. Strasznie się obraził. Powiedział ze "obiecałam mu" a teraz co?! I od tego w sumie zaczeło się lawinowo sypać . Ja tego nie moge pojąć Ja go naprawde potrzebowałam w domu. Mała była dzieckiem nieodkładalnym. Całe wieczory chodzenia na rękach i bujania. On sie zrobił zimny i daleki. Im bardziej pytałam o co chodzi tym bardziej milczał. To tylko pogłębiało moje poczucie samotnosci i zamkniecia w klatce. NIe miałam jeszcze prawka, mieszkamy poza granicami miasta z autobusem co 3h. Nikogo tu nie znam. Przestałam wychodzić z domu, nie miałam siły się ubrać. Żyłam chyba tylko dlatego że karmilam piersią i miałam poczucie obowiązku. A on w tym czasie wypisał się z naszej relacji. Wiem że dużo na niego spadło. Wiem że obardzyłam go swoim emocjonalnym rozsypaniem. Ale to nie jest tak że własnie wtedy on powinien mnie wyciągnąć do góry ? nie wiem już sama co o tym Mieszkanie jest na mnie bo on mając mieszkanie z dopłatą nie mógł stać się włascicielem kolejnej nieruchomości. Miałam go dopisać do mieszkanie jak skonczą się dopłaty ... 45 Odpowiedź przez Justa35 2020-03-02 12:55:52 Ostatnio edytowany przez Justa35 (2020-03-02 13:33:42) Justa35 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-02-29 Posty: 6 Odp: Związek "małżeński" bez ślubu ... a gdzie poczucie bezpieczeństwa?EvEmama i broń Boże nie dopisuj. Facet sam nie wie czego chce od życia i niech lepiej tak zostanie że Ty masz swoje mieszkanie, a on swoje. Mało żyłaś bez poczucia bezpieczeństwa?
Kiedy lepiej bez ślubu. 2018-05-05 admin Życie w Ameryce. W artykule pt. “ Gdy on nie chce się żenić ” wyliczyłam powody, dla których nasze czytelniczki powinny zawiązać węzeł małżeński, by zabezpieczyć się na przyszłość. Dziś wyjaśnię, w jakich okolicznościach warto się wstrzymać z pójściem do ołtarza
Od ponad 25 lat tworzą zgodny związek. Od 14 lat są małżeństwem. Z okazji kolejnej rocznicy ślubu Małgorzata Socha zamieściła w sieci pamiątkowe zdjęcia. Aktorka pozuje na nich z mężem Krzysztofem Wiśniewskim. Fani nie kryją zachwytu i już okrzyknęli ich... „najbardziej naturalną parą show-biznesu”. Mają rację? Wzięli ślub na biegunie, dziś są skłóceni. Oto historia relacji Michała Wiśniewskiego i Mandaryny Małgorzata Socha i Krzysztof Wiśniewski: poznali się na plaży, są razem 25 lat Poznali się w 1996 roku na plaży w Darłówku, gdzie przyszła gwiazda przebywała na wakacjach. Ona miała wówczas 16 lat, on był o trzy lata starszy. Pracował tam jako ratownik. Jak twierdzą, to była miłość od pierwszego wejrzenia... Z uwagi na okoliczności, w jakich się spotkali, Małgorzata Socha lubi żartować, że męża „wykopała z piasku”. Początki nie były jednak sielanką. Ona mieszkała w Warszawie, on w Poznaniu. Dużo korespondowali. To tylko wzmocniło łączącą ich więź. Ale ze ślubem czekali aż 12 lat: doszło do niego dopiero piątego lipca 2008 roku. I był to moment zwrotny, ponieważ aktorka przyznała, że gdyby go nie wzięli, zapewne by się rozstali. „Czułam to. Nie chciałam już dłużej żyć w niezobowiązującym związku. Powiedziałam stanowczo: Chcę być twoją żoną. Chyba potrzebował takiego impulsu”, zwierzyła się w wywiadzie dla „Twojego Stylu”. Małgorzata Socha i Krzysztof Wiśniewski są razem ponad 25 lat! Oto historia ich miłości Jakim są małżeństwem? Z pewnością daleko im do ideału! „Nie ma idealnych małżeństw, nawet nie trzeba się na to silić. Nasze też nie jest idealne. A z drugiej strony ważne jest to, żeby siebie słuchać. I tak jak zawsze powtarzałam, najważniejszy jest kompromis, który powinien być dwustronny. Nie tylko kobiety muszą iść na kompromisy. Nie, nie, nie, dziewczyny. Bez przesady. Walczmy o siebie!”, apelowała aktorka na łamach „Faktu”. I dodała, że w ich przypadku bywa różnie z dynamiką związku... „To zależy kiedy. Czasem trzeba tupnąć nogą, czasem trzeba porozmawiać na spokojnie. To zależy. Metod jest wiele. Ważny jest cel”, zaznaczyła. Doczekali się trójki wspaniałych dzieci: 9-letniej Zofii, 5-letniej Barbary oraz Stanisława, którzy przyszedł na świat w 2018 roku. Nie pokazują ich twarzy w sieci. Chronią prywatność i rzadko pojawiają się wspólnie publicznie. Krzysztof Wiśniewski jest inżynierem i nie pławi się blichtrze sławy swojej małżonki. Od czasu do czasu zamieszczają jednak wspólne zdjęcia w mediach społecznościowych. Tak było i teraz, gdy świętowali 14. rocznicą ślubu! Czytaj także: Małgorzata Socha nie dzieli swojego konta bankowego z mężem: „Czujemy się równoprawni” Małgorzata Socha i Krzysztof Wiśniewski: 25 lat związku, 14 lat po ślubie Aktorka „BrzydUli”, „Przyjaciółek” i „Na wspólnej” opublikowała w piątek wieczorem dwie fotografie. Pozuje na nich z ukochanym. By uczcić ten wyjątkowy dzień, małżeństwo wybrało się do restauracji. On założył na tę okazję elegancką koszulę, zaś ona stylową marynarkę. Przy okazji publikacji Małgorzata Socha zdobyła się na intymne wyznanie, dotyczące związku... „Bez emocji? Bez miłości? Nie u nas! 14. rocznica ślubu Świętujemy! Kiedy to minęło?”, zastanawiała się. Na reakcję fanów nie trzeba było długo czekać. Stwierdzili, że aktorka i jej ukochany są... „najbardziej naturalną parą show-biznesu”! „Gratulacje wszystkiego najlepszego”, „Taka normalna fotka bez stada makijażystów fotografów i firm czuwających nad oprawą brawa”, „Najbardziej naturalna para show-biznesu”, „Jak MY z nimi wytrzymujemy, albo jako ONI z nami wytrzymują. Kolejnych tak pięknych i cudownych lat pełnych miłości”, pisali wzruszeni. Zgadzasz się? Gratulujemy Małgorzacie Sosze i Krzysztofowi Wiśniewskiemu i życzymy kolejnych lat w szczęściu i miłości! Czytaj także: Małgorzata Socha w zjawiskowym kostiumie kąpielowym! To hit na lato 2022 @
Rocznica Ślubu to ważna chwila. niech będzie dla Was bardzo miła. Pragnę więc złożyć szczere życzenia: miłości, zdrowia i powodzenia. A każdy rok razem spędzony, niech będzie Jeśli niedługo będziecie obchodzić siódmą rocznicę ślubu, to przede wszystkim: gratulacje! To wspaniale, że już tak długo macie w swoim życiu siebie nawzajem i dbacie o swoje małżeństwo. Za wami już mnóstwo wspaniałych chwil, a przed wami – jeszcze więcej. Czas, który spędziliście we dwoje z całą pewnością zasługuje na to, żeby wyjątkowo go uczcić. Jeśli brakuje wam pomysłów, podpowiadamy, co właściwie oznacza siódma rocznica ślubu oraz czym można się wówczas obdarować. Wierzymy, że ta rocznica będzie równie magiczna, co poprzednie – jeśli nie bardziej! 7 rocznica ślubu – znaczenie Jak wszystkie jej poprzedniczki, siódma rocznica ślubu także ma swoją nazwę i związaną z nią symbolikę, ale o tym za chwilę. Na początek przyjrzyjmy się tej liczbie. Powszechnie wiadomo, że podczas gdy trzynastka uznawana jest za pechową, tak siódemka ma symbolizować szczęście, pomyślność, powodzenie. Dlatego też siódma rocznica ślubu powinna być celebracją waszego szczęścia w miłości – w końcu znaleźliście siebie nawzajem! W tej rocznicy jest więc znacznie więcej symboliki oprócz (także bardzo ważnego) faktu, że swoim stażem docieracie już coraz bliżej dziesięciolecia. Siódma rocznica ślubu – jakie to gody Na siódmą rocznicę ślubu mówi się: wełniana. Może to nas na początku dziwić, jednak jeśli przyjrzymy się temu bliżej, nazwa ta ma doskonały sens. Wełna oznacza bowiem ciepło, komfort, a także trwałość naszego małżeństwa. A przecież po tylu latach spędzonych razem nie ma drugiej takiej osoby, która dawałaby nam tyle ciepła i poczucia komfortu, co nasz małżonek czy małżonka. Podczas tego roku świętujemy to, co najważniejsze w małżeństwie: miłość, zaufanie, poczucie bezpieczeństwa oraz domowe ognisko, które wspólnie tworzymy. Ma to również znaczenie historyczne. W starożytnym Rzymie każda panna młoda musiała dotknąć wełną progu swojego domu, co miało jej przynieść szczęście w małżeństwie. Wełna jest również materiałem trwałym, trudnym do zniszczenia. Ma więc tutaj podobną symbolikę, co drewno w przypadku piątej rocznicy ślubu: mówi o tym, że po siedmiu latach nasz związek jest stabilny i możemy liczyć, że się nie rozpadnie. Prezent na 7. rocznicę ślubu (podajemy kilka propozycji) Niewątpliwie wszystko, co tylko wymyślisz dla swojej drugiej połówki, będzie idealne – w końcu kto zna tę osobę lepiej, niż ty? Jeśli jednak szukasz inspiracji na podarunek związany z wełnianą rocznicą ślubu, mamy kilka pomysłów. Przede wszystkim, temat możemy potraktować jak najbardziej dosłownie, rozglądając się za wszystkim, co wełniane. Może będzie to ciepły wełniany sweter? Wełniane skarpety z myślą o waszych przyszłych podróżach w góry? Szal, którym twój ukochany/twoja ukochana będzie owijać się w zimne dni? Mogą być to różnego rodzaju wełniane gadżety, na przykład bardzo obecnie modny ocieplacz na kubek. Bardzo modnym i ekskluzywnym materiałem jest obecnie kaszmir, który także zalicza się jako wełna. Kaszmirowy szal czy sweter pięknie wygląda, ale to nie jedyna jego zaleta. Przede wszystkim jest materiałem bardzo trwałym, o wysokiej jakości. Oznacza to, że obdarowana przez ciebie osoba będzie miała swój kaszmirowy prezent na bardzo długo. Mogą być to na przykład wspomniane wcześniej szal lub sweter, ale także czapka, rękawiczki, spódnica lub sukienka. Jeśli umiesz robić na drutach lub na szydełku – ta rocznica to twój moment. Nic nie będzie bardziej wyjątkowe niż własnoręcznie zrobiony sweter, szalik czy czapka. Poświęć na to czas i właśnie takim prezentem obdaruj swoją drugą połówkę. Na pewno będzie zachwycona. Kto by nie był, wiedząc, że włożyliśmy w jego prezent tyle pracy? Jeśli macie tradycję jeżdżenia na wycieczki z okazji rocznicy ślubu, do motywu wełny idealnie będzie pasowała agroturystyka i wiejska atmosfera. Możecie też odwiedzić także dalsze miejsca, w których pośród pięknych widoków natury zobaczycie mnóstwo pasących się owiec – są to kraje takie jak Szkocja, Walia, Irlandia czy Islandia. Wełniana rocznica ślubu Na wełnianą rocznicę możemy powiedzieć także: wełniane gody. Oznacza to dokładnie to samo: siódmą rocznicę dnia, w którym zostało zawarte małżeństwo. Alternatywną nazwą dla tej nazwy jest też miedziana rocznica – lub oczywiście miedziane gody. Miedź ma bowiem reprezentować szczęście, ponadto, według mitologii greckiej jest to metal, który przyciąga miłość oraz chroni przed złem. W Polsce jednak znacznie popularniejsze jest utożsamianie tego dnia z nazwą „wełniane gody”. Życzenia na 7 rocznicę ślubu Połączenie celebracji naszego święta z symboliką związaną z tą konkretną rocznicą nie musi kończyć się na prezentach. Korzystając z tego, że liczba siedem jest szczęśliwa, możemy popisać się kreatywnością. Zrobimy to, na przykład pisząc listę naszych siedmiu ulubionych wspomnień, siedmiu powodów, dla których najbardziej kochamy naszą żonę czy naszego męża lub siedmiu sposobów, na które nasza druga połówka nas uszczęśliwia. Pomysłów może być wiele, ważne, żeby były dopasowane do was i waszej historii. Najlepsze życzenia to te, o których wiemy, że były napisane specjalnie dla nas. Powodzenia! Idźcie przez życie z dobrocią w sercu, Otoczeni ludźmi, których kochacie, Silni poczuciem bezpieczeństwa I szczęścia – nierozłączni! W siódmą rocznicę ślubu Życzymy Wam, aby Płomień waszej miłości Nigdy nie słabnął, A Wasze dzieci Chowały się szczęśliwie, W jego cieple i blasku. W dniu 7 rocznicy ślubu życzymy Wam, aby dobry Bóg miał Was w opiece i błogosławił Wam na dalsze lata małżeństwa. Bądźcie dla siebie I ziarnem pieprzu, i szczyptą soli. I tym co raduje, i tym co boli. Cały czas razem, w miłości rozkwicie. Gdy ku jesieni skieruje Was życie. Wszystkiego, co najlepsze z okazji 7 rocznicy ślubu! W siódmą rocznicę ślubu! życzymy Wam, aby płomień Waszej miłości nigdy nie słabnął, a Wasze dzieci chowały się szczęśliwie w jego cieple i blasku.Mam 34 lata.Mysli ze jak nie pije, nie pali , nie cpa.To powinnam sie cieszyc.Ale to nie tylko ot ochodzi.Zero wspolnych planow, marzem.Czuje ze bedac znim mnie juz nic w zyciu nie czeka.Nie
Dzień dobry, myślę, że ślub to bardzo indywidualna kwestia. Rozumiem, że mają Państwo cywilny i ślub kościelny miał być dla Pani dopełnieniem związku? Pytanie czym taki ślub jest dla Pani męża, czy nie chce go, bo nie chce go z Panią, czy nie chce go po uważa, że to nie potrzebne, że już go Państwo przecież mają, że obawia się bycia w centrum zainteresowania itp. Warto poważnie z mężem porozmawiać, dowiedzieć się z jakiego powodu nie chce ślubu kościelnego. Następnie myślę, że warto wspólnie podjąć decyzję co dalej. To o czym należy pamiętać, to o emocjach, żeby nie podejmować emocjonalnych decyzji, warto zawsze wszystko przemyśleć. Tak naprawdę po takiej szczerej rozmowie będzie Pani zapewne wiedziała czy ten związek nie ma sensu, czy to w ogóle nie jest problem w Państwa związku, a zupełnie w czymś innym. Pozdrawiam A. Pacia
Dziś w Dniu Ślubu moi mili życzę, ciesząc się do łez. Aby Wasze wspólne życie nie zaznało nigdy nudy. W dniu Ślubu przyjmijcie błogosławieństwo, Niech dobry Bóg Was prowadzi, obdarzy chlebem, Pokojem i zdrowymi dziećmi. *** W tej uroczystej chwili, gdy słowo „tak” oznacza. zwycięstwo miłości, przyjmijcie życzenia szczere:Pamiętam, jak razem z moją żoną staraliśmy się o dziecko. Pierwszy rok po ślubie to była sielanka i cieszenie się sobą. Przyszedł jednak czas, kiedy oboje chcieliśmy, żeby nasza rodzina się powiększyła. Byliśmy absolutnie przekonani że nie będzie z tym najmniejszego problemu. W końcu jesteśmy zdrowi i w pełni życia. Rzeczywistość okazała się bardzo brutalna. Minął rok i nic. Minął drugi rok i też nic. Zaczęły się wizyty u lekarzy, badania i tak dalej. Bieganie po szpitalach można jeszcze znieść, ale najgorsze były docinki rodziny i znajomych w stylu: „No kochani, już cztery lata po ślubie i bez dzieci? Na co czekacie? Już najwyższy czas”. Niestety ci, którzy wygłaszali takie mądrości, nie wzbili się na wyżyny swojej inteligencji i nie pomyśleli, zanim to powiedzieli. Skąd wiesz, czy dla tych, w których celujesz swoim jakże przenikliwym komentarzem, temat ten nie jest źródłem ogromnego bólu? Tak, to czasami był wręcz fizyczny ból, gdy mijał kolejny miesiąc, a poczęcia nie było. Pamiętam, że gdzieś w okolicy piątej rocznicy naszego ślubu, zadawałem Bogu pytania: Czego ty ode mnie chcesz? Dlaczego nie chcesz pomóc nam, tym, którzy postawili Cię w centrum swojego życia? Co z Ciebie za Bóg? […] Całe szczęście, że małżeństwo to wspólna droga. Gdy jedno upada, drugie ciągnie je do góry. Tak było w naszym przypadku. Dopiero, gdy dotarło do nas, że małżeństwo nie polega tylko na posiadaniu dzieci, a jego wartości nie mierzy się liczbą potomstwa, trochę zeszło z nas ciśnienie. Nie minęło wiele czasu i okazało się, że moja żona jest w ciąży. Dziś mamy synka, którego uśmiech rozwiewa wszystkie złe wspomnienia. Nie wiem, co bym wtedy zrobił gdyby nie wiara. Nie wiem, jak wyglądałoby nasze małżeństwo, gdybyśmy nie opierali go na Jezusie Chrystusie. Nie wiem, czy przetrwalibyśmy nasz pierwszy małżeński kryzys, związany z długimi staraniami o dziecko. Nie wiem… a może nie chcę wiedzieć. Wiem natomiast, że jeśli swoje życie buduje się na fundamencie, jakim jest Jezus Chrystus, nie ma takiego kryzysu, przez który nie można by było przebrnąć. Nie ma upadku, po którym nie można by było wstać. Nie ma… po prostu nie ma. Wiara jest tą przestrzenią mojego życia, którą wpuściłem w każdy element jestestwa, w każdą wielką i małą rzecz, którą robię. Dzięki niej potrafię pójść nawet wtedy, gdy pójść nie chcę. On powoduje, że chce mi się żyć, wtedy kiedy już mi się nie chce. Gdy dopada mnie lenistwo i bezsens, który wydaje się nie mieć końca, On, w Słowie Bożym, które jednak po coś nam zostawił, motywuje do działania. Myślę że On po prostu, nie lubi lenistwa. *** Tekst pochodzi z bloga Chcesz zostać naszym blogerem? Dołącz do blogosfery Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć.Rodzaje związków nieformalnych: DINKS i LAT. Związek kohabitacyjny i konkubinat nie są jedyną formą związku, w jakim mogą przebywać dwie niespokrewnione osoby różnej płci bez formalnego ich potwierdzenia. DINKS (ang. double income, no kids, czyli "podwójny dochód, bez dzieci") - to pary, które podjęły decyzję o nieposiadaniu
Pamiętam jak kilka lat temu mówiłam mojej mamie "takie są czasy, teraz nie ma mężczyzn, którzy będą czekać z seksem do ślubu". Teraz wiem w jak wielkim błędzie byłam, dzięki Bogu, który sam pokazał mi, że jednak są tacy mężczyźni.
9 Rocznica Ślubu - Gliniana. Glina to symbol trwałości i wytrzymałości - nie bez przyczyny 9 rocznica ślubu nosi właśnie taką nazwę! Niech Wasza miłość trwa wiecznie i pomimo, że to już 9 lat odkąd powiedzieliście sobie tak nie zapominajcie się zaskakiwać! Prezenty na 9 Rocznicę Ślubu.
Co trzeci młody człowiek chociaż chce trwałego związku, to nie zamierza brać ślubu – świeckiego ani kościelnego. Aktualizacja: 03.02.2022 19:02 Publikacja: 03.02.2022 21:00
Unieważnienie ślubu kościelnego jest regulowane przez prawo kanoniczne. Źródłem praw jest Kodeks Prawa Kanonicznego. Prawo kanoniczne określa warunki, które mogą doprowadzić do unieważnienia związku zawartego w kościele. Wyróżniamy dwanaście powodów zrywających, którymi są: Niemoc płciowa, Wiek młodociany (14 lat dla
a także życzenia wszystkiego co najlepsze. i szczęścia na dalszej drodze wspólnego życia. Z okazji rocznicy ślubu. życzymy Wam dużo miłości, wytrwałości, uśmiechu, oraz samych pięknych dni! . Niech Wam sprzyja szczęście, zdrowie. Niech w spokoju płyną lata. Bądźcie wzorem, sobie wsparciem.
Siódma rocznica ślubu ma dwie nazwy - miedź i wełna. Nie bez powodu obchodzono takie nazwy. Każdy z nich jest przepełniony głębokim znaczeniem, bo jeśli dobrze się zastanowić, można zauważyć wiele podobnych cech między tymi materiałami a siódmą rocznicą małżeństwa.
Obywatel Ukrainy, który planuje zawrzeć związek małżeński w Polsce powinien złożyć w Urzędzie Stanu Cywilnego: zapewnienie o braku przeszkód do zawarcia związku małżeńskiego; odpis aktu urodzenia wraz z tłumaczeniem przysięgłym na język polski; w przypadku osób, które wcześniej zawierały związek małżeński odpis aktu
Bez względu na wybór, pierścionek złoty zawsze będzie pięknym symbolem miłości i trwałości. Pierścionek na rocznicę ślubu - Niezwykły Wybór Kamienia Rocznica ślubu to czas nie tylko do celebrowania miłości i wspólnie spędzonych lat, ale także okazja do wyrażenia uczuć poprzez symboliczny prezent.2ehPIj.